sobota, 22 października 2016

17. To wszystko kruche

"Uświadomił sobie, że nie kochał jej jeszcze nigdy tak bardzo, jak właśnie w tej chwili: kiedy patrzył jak odchodzi."

Każdy ma w swoim życiu osobę która pojawia się i znika co jakiś czas wywracając przy tym nasz świat do góry nogami. Obiecuje się wtedy, że to ostatni raz kiedy wpuszczamy ją ponownie do swojego życia lub ostatni raz gdy się z tą osobą żegnamy. Wiadomo jednak, że nigdy nie udaje się dotrzymać tych obietnic szczególnie gdy taką osobą jest ktoś z naszej rodziny. W twoim przypadku była to twoja siostra. Pojawiła się jak zawsze bez zapowiedzi, nagle po długiej nieobecności. Powinnaś wstać, udać, że jej nie widzisz i szybko wyjść jednak nie potrafiłaś. Od czasu jej zniknięcia nie było dnia w którym nie myślałaś  co u niej, jak sobie radzi. Tak po prostu najzwyczajniej na świecie mimo tych wszystkich okropności kochałaś ją i dawno wybaczyłaś krzywdy. W końcu okazało się, że na swój pokręcony sposób niszcząc twoje małżeństwo pomogła ci. Nie byłaś pewna czy gdyby nie Nene to byłabyś teraz z Antim. Czas ugasił twoją złość jaką wcześniej żywiłaś do siostry i pozwolił zapomnieć. Dlatego powoli podniosłaś się z posadzki i stanęłaś naprzeciwko siostry gotowa wysłuchać wszystkiego co ma do powiedzenia. Blondynka spuściła wzrok i przez chwile wpatrywała się w posadzę aż wreszcie zebrała w sobie siły i podeszła bez słowa cię przytulając.
- Przepraszam – wyszeptała ci do ucha.
Uśmiechnęłaś się delikatnie czując, że właśnie w tym momencie zakopałyście topór wojenny. Stało się to co powinno się stać dawno temu.
- Już dobrze – powiedziałaś ciepło gdy odsunęłyście się od siebie.
Przypatrzyłaś się uważnie Nene zdając sobie sprawę, że od kiedy ostatnim razem się widziałyście coś się zmieniło. Nadal była szczupłą, seksowną blondynka z niewinnym uśmieszkiem, ale biła od niej nieopisana radość. Na kilometr dało się wyczuć jej szczęście co dało ci do myślenia. Twoja siostra wyglądała na zakochaną. Nie widziałyście się dobre 9 miesięcy, więc nie dziwne, że coś mogło się zmienić, najwidoczniej zmianą był fakt, że była zauroczona po uszy.
- Coś się stało? – zapytałaś od razu.
Czekając na odpowiedź poczułaś lekki lęk. Nene słynęła z tego, że gdzie się pojawiała zaczynały się kłopoty. Jej radość chociaż cię cieszyła niosła też sporo niepokoju o własne losy.
- Ohhh Frani – zaszczebiotała wesoło blondynka – tyle się zmieniło.
- Mam nadzieje, że pozytywnie? – spytałaś szybko licząc na twierdzącą odpowiedź.
- Tak, oczywiście – Nene w charakterystyczny dla siebie sposób zaczęła gestykulować rękoma. Robiła tak zawsze gdy coś mocno ją ekscytowało – Przyjechałam tutaj do ciebie specjalnie aby cię poinformować jak najszybciej. Dlatego bardzo się cieszę, że między nami jest już dobrze.
- Jesteś moją siostrą wybaczę ci wszystkie twoje wybryki – oznajmiłaś z uśmiechem.
- Siostra ponad jakiś tam mężczyzn no nie? – po pomieszczeniu rozniósł się wesoły chichot Nene.
Chyba po raz pierwszy w życiu czułaś, że naprawdę dogadujesz się z siostrą, że zniknęły wszystkie podziały. Wreszcie wasza relacja miała szanse obrać normalny, zdrowy tor jak w przypadku setek innych rodzeństw.
- Dobra mów czym się tak ekscytujesz – powiedziałaś wyraźnie już ciekawa tej nowiny dla której blondynka pokonała tyle kilometrów.
- Wychodzę za mąż! – zaszczebiotała radośnie Nene a ty poczułaś jakby ktoś zdzielił cię po głowie.
Normalnie cieszyłabyś się z tej nowiny, ale teraz miałaś złe przeczucia. Z radości i ekscytacji wywnioskowałaś, że tym szczęściarzem musiał być ktoś wyjątkowy i naprawdę chciałaś się mylić co do swoich przypuszczeń. Posłałaś siostrze błagalne spojrzenie, które mówiło więcej niż tysiąc słów. Chciałaś, bardzo chciałaś żeby zaprzeczyła i podała kogoś innego jako swojego przyszłego męża, ale za dobrze znałaś Nene i sama znałaś już odpowiedź.
- Tylko mi nie mów, że z nim – wyszeptałaś.
- Z Simonem! – pomieszczenie zalała kolejna fala pisku i ekscytacji Nene.
Przez dobre kilka minut stałaś w kompletnym szoku wpatrując się w siostrę jak w Ufo. Nie mogłaś pojąc jak przez te 5 no właściwie już 6 miesięcy mogło się tyle zmienić, że oni zdążyli się w sobie zakochać. Jak Simon mógł tak szybko o tobie zapomnieć.
- Nie cieszysz się? – usłyszałaś zawód w głosie blondynki.
- Nie, oczywiście, że się cieszę. Gratluje wam bardzo tylko po prostu jestem w szoku.
- Na początku też byłam zdziwiona gdy kilka miesięcy temu Simon zjawił się po moim drzwiami. Opowiedział mi wszystko co się stało. Pocieszałam go, byłam przy nim. Spędzaliśmy ze sobą mnóstwo czasu i…i jakoś po prostu to się stało. Ja zawsze go kochałam a wtedy on też pokochał wreszcie mnie. Stało się to na co czekałam całe życie – widziałaś iskierki w oczach siostry gdy o tym mówiła. Dla niej naprawdę było to spełnienie marzeń.
- Jesteście pewni, że chcecie ślubu tak szybko? – zapytałaś bo nie mogłaś pojąc ich pośpiechu.
- To los tego chce gdy udaliśmy się do naszego kościoła w Macon, ksiądz powiedział, że właśnie zwolnił się termin na najbliższy weekend bo jakaś para zrezygnowała, więc to jakby znak od losu. Wzięliśmy go od razu. Dlatego tutaj jestem musze sama powiadomić jak najszybciej najbliższych.
- Rodzice wiedzą? – spytałaś chociaż znałaś odpowiedź, gdyby powiedziała rodzicom od razu wyperswadowaliby to z jej głowy.
- Jestem dorosła – ofuknęła cię – miałam plan polecieć do nich gdy tylko poinformuje ciebie.
Czułaś się jak w jakieś ukrytej kamerze. Twoja siostra zjawia się po 9 miesiącach nieobecności i oznajmia ci, że bierze ślub z twoim najlepszym przyjacielem. Po prostu jakieś jaja.
- Czemu Simon nie przyleciał? – zapytałaś gdy po chwili zdałaś sobie sprawę, że przy zapraszaniu na ślub powinna być przyszła para młoda w komplecie.
- Poleciał informować swoją rodzinę, musimy się spieszyć sama rozumiesz.
Kiwnęłaś ze zrozumieniem głową chociaż żałowałaś, że nie mogłaś go zobaczyć. Tęskniłaś za nim, teraz wiedziałaś, że po jego ślubie nic już nie będzie takie samo. Nie będzie mogło być jak dawniej. Chwile później zdecydowałyście się z Nene udać do kawiarni i obgadać jeszcze wszystko. Twoja siostra zaraz musiała ruszać w dalszą drogę a ty nadal nie wierzyłaś w to co ci obwieściła i musiałaś dopytać o wszelkie szczegóły. Tak spędziłyście przy kawie prawie trzy godziny. Musiałaś przyznać, że blondynka się zmieniła, nadal była twoją postrzeloną, szaloną siostrą jednak dało się zauważyć, że Simon miał na nią wpływ. W minimalnym stopniu się uspokoiła, zrobiła o wiele bardziej milsza, serdeczna i przyjazna. Tak jakby jej wcześniejsze zachowania, jej złość, uszczypliwość, przebiegłość i knucie było spowodowane tylko i wyłącznie jej nieodwzajemniona miłością do Simona. Gdy wreszcie on również ją pokochał jakby wszystko co złe się z niej ulotniło.

*

Kiedy Fran oznajmiła ci swoją nowinę nie byłeś zadowolony, ale zgodziłeś się pojechać z nią na ślub. Nie cieszyło cię, że ponownie spotka się z Simonem, dalej uważałeś tego chłopaka za zagrożenie. Nie obchodziło cię to, że brał ślub uważałeś, że mimo wszystko mógł coś czuć do twojej Fran i obawiałeś się co zrobi. Wiedziałeś jednak, że to ważne wydarzenie dla twojej ukochanej, więc musiałeś się jakoś zmusić. Na najbliższy weekend nie zapowiedzieli ci meczu, więc wystarczyło wziąć dwa dni wolnego od treningów i już. Tak kolejne dni mijały ci na przygotowaniach do ślubu. Fran pojechała zamówić ci nowy garnitur, sama długo szukała dla siebie sukienki. Widziałeś jak bardzo cieszyła się na samą możliwość lotu do Macon chociaż na chwile. Nie mogłeś już dłużej udawać, że nie zauważasz, że chyba męczyła się tutaj w Madrycie z tobą i Erika. Dostrzegałeś jej radość gdy mówiła, że na ślubie wreszcie spotka się z rodzicami, że Simon i Nene będą brali ślub w tym samy kościele w którym wy przed laty mieliście pierwszą komunie i chrzciny. Ty w rodzinnym mieście nie byłeś od czasu ostatniej wizyty kilka lat temu gdy rozstaliście się wtedy z Fran na dobre. Mieliście wtedy po 17 lat, teraz macie po 25 a twoja noga nie stanęła w Macon od tego czasu. Bałeś się też trochę masy wspomnień, tego wszystkiego co tam zastaniesz. Dla twojej ukochanej Macon było wszystkim, najważniejszym miejscem na ziemi dla ciebie tylko miastem z dzieciństwa, które przypominało ci o twoim dawnym życiu. Kiedy w końcu nadszedł dzień wylotu na ślub Erika oznajmiła ci, że jutro ma swoją pierwszą rozprawę i nie chce iść sama bo chciałaby abyś wspierał ją w tym wszystkim. Nie miałeś pojęcia co robić. Dwie ważne dla ciebie kobiety i ich dwa ważne wydarzenia. Erika powtarzała ci, że rozprawa na pewno nie potrwa długo a twoje wsparcie bardzo jej pomoże. Pomyślałeś, że Fran na pewno nie będzie sama na ślubie, będzie tam mnóstwo jej bliskich a Erika byłaby na rozprawie zupełnie sama. Z pewnością ciężko jest walczyć o córkę gdy nie ma nikogo kto cię wspiera. Ciężko było podjąć decyzję. Kochałeś Fran jednak czułeś, że powinieneś zachować się względem Eriki jak dobry przyjaciel i jej pomóc.

*

Taksówka wysadziła was pod lotniskiem. Złapałaś za rączkę walizki w której znajdowały się wszystkie potrzebne na wesele rzeczy i skierowałaś do terminala. Była noc, lot do Macon trochę trwa a już jutro po południu odbywała się ceremonia. Odwróciłaś się zdziwiona w stronę Antiego, który nadal nie ruszył się z miejsca.
- Co się dzieje? Zaraz mamy lot musimy się pospieszyć – oznajmiłaś ponaglając go.
- Nie mogę lecieć – nagle z ust piłkarza padło wyznanie, które kompletnie cię zszokowało.
Przez kilka sekund staliście w ciszy a Griezmann smutno wpatrywał się w chodnik pod sobą nie podnosząc na ciebie wzorku.
- I mówisz mi to teraz? Na kilka minut przed odlotem? – zapytałaś podnosząc już lekko głos. Byłaś wściekła.
Anto zrobił kilka kroków w twoją stronę objął twoją twarz dłońmi i wpatrywał się w ciebie z bólem bijącym z jego oczu.
- Kochanie przepraszam – zaczął cicho – kocham cię najbardziej na świecie, ale muszę być jutro przy Erice. Ona ma tą rozprawę, ktoś musi ją wspierać.
Złość buzująca w tobie nakazała ci odepchnąć dłonie piłkarza i odsunąć się z wściekłością w oczach. Dotarło do ciebie, że wybrał ją. Postawił jej sprawy ponad ciebie. Znosiłaś te głupie babsko tylko dla niego. Wmawiałaś sobie, że miłość jaką żywisz do Anto jest tak wielka, że wytrzymasz obecność Eriki aż się wyniesie. Znosiłaś jej kłótnie, krzyki i ciągłe zajmowanie łazienki po złości wtedy gdy ty jej potrzebowałaś. Znosiłaś to wszystko dla niego a teraz on tak po prostu postawił ją ponad ciebie. Nie chce jechać z tobą na wesele bo musi być przy niej. Nie słyszałaś nigdy większej bzdury.
- Wyślesz ciężarną dziewczynę samą do innego kraju? – krzyczysz ze złością. Puszczasz trzymaną rączkę walizki bo czujesz jak ze złości aż drżą ci ręce – Czy ty nie widzisz, że ona chce za wszelką cenę zniszczyć nasz związek?
- Ona ma problemy – słyszysz w odpowiedzi i nie wytrzymujesz. Masz dość tej całej Eriki, tego cholernego miasta, masz dość nawet Antiego.
- Ta przeprowadzka to była pomyłka! Jedna wielka cholerna pomyłka! – krzyczysz wymachując rękami. Masz gdzieś czy ktoś ci się przygląda, czy wezmą cię za wariatkę. Masz dość tych pokręconych Hiszpanów.
- Nie mów tak – Anti próbuje do ciebie podejść ale cofasz się o krok.
- Odkąd ona się pojawiła wszystko jest nie tak! Już mnie nie kochasz i przyznaj to wreszcie! Chcesz tylko dziecka, nie mnie! – czujesz, że wreszcie powiedziałaś na głos to co trzymałaś w sobie.



- Kochanie nie mów tak ja cię kocham – Anti próbuje załagodzić sprawę, ale ty nawet go nie słuchasz.
- Jedź sobie do tej idiotki! Rób co chcesz! Stwórzcie piękną, kochając rodzinę gdy odzyska Mie! Mnie to już nic nie obchodzi!
Piłkarz podchodzi do ciebie i mimo twojego sprzeciwu obejmuje cię siłą. Stoicie w ciszy w uścisku a ty czujesz jak powoli złość z ciebie uchodzi. Nie czujesz jednak ulgi. Złość zastępuję smutek i żal. Do oczu napływają ci łzy. Moczysz koszulkę Antiego. W końcu odsuwasz się od niego. Wycierasz mokre policzki i mówisz coś co sprawia, że i oczy bruneta zaczynają się szklić:
- Żałuje, że ponownie się spotkaliśmy. Trzeba było zakończyć naszą znajomość osiem lat temu.
Oboje stoicie wpatrując się w siebie i pozwalając spływać słonym łzom po waszej twarzy. Nagle cisze między wami przerywa dzwonek z telefonu Antiego. Piłkarz z zakłopotaniem wyjmuje telefon z kieszeni a na wyświetlaczu dostrzegasz imię Eriki. Momentalnie chwytasz za rączkę walizki wiedząc, że teraz masz siłę to zrobić a za moment możesz się zawahać.
- To koniec – mówisz przez łzy i odwracasz się kierując do wejścia na lotnisko.
Nie odwracasz się ani razu jednak doskonale wiesz, że odprowadza cię wzrokiem do końca. Czujesz jak serce wyrywa ci się z piersi i chce do niego biec. Czujesz jak właśnie przekreślacie wasze wspólne życie. W momencie w którym przekraczasz wejście słyszysz za sobą jak ktoś krzyczy twoje imię. Wiesz, że to on, wiesz bo tylko on jeden na świecie tak wypowiada twoje imię, że serce ci się zatrzymuje. Idziesz jednak dalej. Dla ciebie on już dokonał wyboru, wybrał Erike, więc dla was jest już za późno. Obejmujesz dłonią brzuch wiedząc, że to jedyne co ci po nim pozostanie. Czujesz jak z każdym krokiem serce krwawi ci coraz bardziej.

*

Wracasz taksówką wpatrując się w mijane latarnie. Oglądasz dobrze ci znane Madryckie ulice i nie możesz pozbyć się uczucia pustki. Po policzkach strumieniami lecą ci słone łzy. Taksówka widzi, że jesteś w rozsypce i jesteś mu naprawdę wdzięczny, że o nic nie pyta, nie próbuje rozpocząć rozmowy. Zdajesz sobie sprawę, że twoja największa życiowa miłość właśnie cię opuściła, że stało się to czego tak się obawiałeś. Podświadomie czułeś, że nie odnajdzie się w Hiszpanii, że za bardzo kocha Francje. Do tego wszystkiego dołożyła się jeszcze Erika i jej zachowanie, potem na koniec twoja decyzja i tak o to straciłeś Fran. Nawet nie wiedziałeś co robić gdy tak po prostu chwyciła rączkę walizki i odeszła. Stałeś osłupiony i tylko patrzyłeś jak wali ci się życie, kiedy krzyknąłeś jej imię było już za późno. Uczucia smutku gdy traci się ukochaną osobę nie da się opisać. Jest to dziura, pustka której nie da się niczym wypełnić. Można tylko wpatrywać się w plecy ukochanej gdy odchodzi. W duchu liczyć na to, że się odwróci jednak gdy tego nie zrobi wiadomo, że już wszystko skończone, że nie ma co ratować.
Po piętnastu minutach znalazłeś się wreszcie pod drzwiami mieszkania. Był środek nocy, więc nie chcąc budzić Eriki wślizgnąłeś się do środka jak najciszej. Mocno się zdziwiłeś widząc zapalone w salonie światło. Już z korytarza usłyszałaś odgłosy rozmowy, najwidoczniej Erika rozmawiała z kimś przez telefon. Stanąłeś w progu salonu zaciekawiony tak ożywiona dyskusją w środku nocy.
- Nie wiem co jeszcze mam zrobić, żeby go odzyskać. Naprawdę mówię ci próbuje wszystkiego – siedząca na kanapie Erika nie zdążyła cię dostrzec i kontynuowała – zgrywam największą ofiarę tego świata, co chwile proszę o pomoc. Wszystko na nic on nie widzi świata poza tą Francine, chyba naprawdę ją kocha. Wiem tak wiem, że miałam go odzyskać ale po prostu nie wiem już jak.
Osuwasz się po ścianie w przedpokoju nie dowierzając w to co usłyszałeś. Fran miała racje, jak zawsze mogłeś jej posłuchać. Popełniłeś największy błąd życia.

*



Przeklinasz w myślach francuskie linie lotnicze i zdyszana biegniesz do najbliższej toalety na lotnisku. Właśnie wylądowałaś w Macon jednak przez opóźnienie lotu o 4 godziny byłaś bliska spóźnienia się na ślub siostry. W pośpiechu przebierałaś się w łazience nie zważając na zdziwione spojrzenia gdy opuściłaś kabinę wystrojona w weselną kreacje. Czułaś jakby wszystko było przeciwko tobie, jakby świat cię za coś nienawidził i karał przy każdej możliwej okazji. Wybiegłaś przed lotnisko i złapałaś pierwsza lepszą taksówkę zerkając w panice na godzinę w telefonie. Zdecydowałaś się od razu z lotniska jechać pod kościół, była szansa, że może cała ceremonia się opóźniła i zdążysz. Ponaglałaś kierowcę i obiecałaś dodatkowe 10 euro jeśli dojedziesz na czas. Korki jednak skutecznie pokrzyżowały ci plany. W końcu zdyszana, spocona i z nie ułożonymi włosami wygrzebałaś się z taksówki pod kościołem. Usłyszałaś oklaski i wiwaty a gdy podniosłaś głowę zdałaś sobie sprawę, że ceremonia właśnie się kończyła a zakochana para młoda opuszcza kościół. Dostrzegłaś cała swoją rodzinę, ślicznie wyglądająca Nene, która wręcz błyszczała na tle wszystkich innych. Na koniec dostrzegłaś jego. Simon trzymał swoją świeżo upieczoną żonę za rękę i uśmiechał się w stronę zebranych pod wejściem bliskich. Wyglądał na szczerze zakochanego, na szczęśliwego. Dopiero wtedy, w tym momencie zdajesz sobie sprawę, że on ułożył sobie życie a ty nie. Minęło tyle miesięcy a ty znowu wróciłaś do punktu wyjścia. Byłaś samotną kobietą z dzieckiem w drodze wystawioną przez miłość swojego życia. Tylko tym razem nie było już przy tobie Simona, który by cię wspierał. Nagle widząc swoją siostrę i przyjaciela zakochanych i spełnionych poczułaś ukucie zazdrości. Mieli wszystko, mieli siebie. Też zamarzyłaś o białej sukni i wystawnym weselu. Wszyscy dookoła układali sobie życie tylko nie ty. Nawet twoja młodsza, postrzelona siostra. Spojrzałaś w kierunku roześmianej Nene która machała dłonią z obrączką przed twarzą jednego z gości. Potem przeniosłaś wzrok na Simona, który podniósł głowę ponad tłum gości i na kilka sekund wasze spojrzenia się spotkały a ciebie ogarnęła fala smutku i tęsknoty. Brakowało ci go, naprawdę mocno ci go brakowało. 




***
Simon i Nene razem. Ktoś się spodziewał?
 Co do rozstania Fran i Anto to niestety nasza francuzka nie wytrzymała. Plus poród coraz bliżej, więc hormony i stres nie pomagają. 
Od przyszłego rozdziału powróci muzyka. Polecam odtwarzać w tle do czytania. 
Do następnego.


11 komentarzy:

  1. Kochana, rozumiem całkowicie Fran, bo kto by to wszystko wytrzymał? Anti to chyba stracił mózg, jak podejmował tę decyzję, człowieku, popełniłeś największy błąd swojego życia. Erika, tutaj nie mam słów, ja wiedziałam od samego początku, że wejdzie buciarami w ich życie i będzie chciała odzyskać Griezmanna, mimo wszystko. Błagam Cię tylko, abyś nie wzięła zakończenie z filmu ,,Love, Rosie'', bo Ci tego nie wybaczę. Fran i Anti muszą być razem, on musi dostać od niej szansę. Weny! Zapraszam do siebie, buziaki ;*
    ps. Widziałam, że ktoś pytał o tego drugiego bloga i również przyłączam się do pytania, czy w tym roku pojawi się coś na niepewność uczuć? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nowy rozdział :D o matko nie przypuszczałam, że to wszystko się tak potoczy ... biedna Fran i Anti ahh czemu ta Erika musiała tak wszystko skomplikować :( do tego jeszcze ślub Nene i Simona z jednej strony fajnie, że ułożyli sobie życie ale z drugiej na pewno jest to ciężkie dla Fran ... mam nadzieję ( jak zawsze :P), że jeszcze wszystko się poukłada, z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :D Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tym Simonem i Nene to mnie zastrzeliłaś, dosłownie. Naprawdę się nie spodziewałam ich razem. Boję się, że Simon po prostu po stracie Fran odczuwa potrzebę załatania pustki w sercu po niej, choć oczywiście nie wykluczam, że może faktycznie ją kocha. Co do Fran, to naprawdę długo wytrzymała w tym stanie rzeczy. No i też nie pomyliła się co do Eriki, która okazała się być podłą żmiją. Szkoda tylko, że Anti musiał usłyszeć dopiero jej słowa, aby się o tym przekonać. Skrzywdził Fran i nie dziwię się, że odeszła. Można znieść dla miłości wiele, ale nie aż tyle.
    W każdym razie trzymam za nich kciuki. Ich synek zasługuje na pełną rodzinę

    Ściskam♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Jedyne co mi się ciśnie na usta to: Antoine to jeden wielki k****! Nie rozumiem, jak on mógł się tak zachować?! Nie dziwię się Fran, bo pewnie postanowiłabym tak samo. On już po prostu przegiął. >.<
    Czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Co musi człowiekowi strzelić do głowy żeby wybrać swoją ex zamiast ukochanej, która nosi twoje dziecko? Ehh, mam nadzieję, że Anti i Fran się pogodzą, bo ja przecież nie zniosę ich rozstania. Wspaniale napisałeś ten rozdział. Bardzo mną poruszyła cała ta sytuacja na lotnisku. Czekam z niecierpliwością na dalszy bieg wydarzeń. 😘

    OdpowiedzUsuń
  6. Hj , na początek mówię że mogłaś mnie nie poznać bo zmieniłam nick , ale to ja Mysia -_- . Nadal zostałam przy temacie myszy xD . Rozdział świetny . Kochanie popłakałam się , mam nadzieję że Anto wyrzuci Erikę z domu na zbity pysk niech sobie go jeszcze podrze na kostce brukowej . Tak mi się jakoś smutno zrobiło , mam nadzieję że to nie koniec ich historii bo tak to się nie może skończyć . Pozdrawiam ,buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie dziwię się Francine. Antoine, bardzo mi przykro, ale sobie chłopie zasłużyłeś. Dlaczego do facetów zawsze tak późno dociera, że jednak nie są nieomylni? ;) Nie zazdroszczę naszej Fran. Do rozwiązania bliżej niż dalej, a ona znowu jest sama... Antek na to nie zasłużył, w moim odczuciu, ale jednak mam nadzieję, że pozwolisz mu się wytłumaczyć przed Francine. Bo ona teraz go potrzebuje bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Co do samej Nene... Miałam takie podejrzenia, że skoro Simon został sam, weźmie się za niego. I jeśli tylko to jest prawdziwe, jeśli teraz dla odmiany Fran nie postanowi zepsuć małżeństwa swojej siostry, to życzę im jak najlepiej ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj Anti, Anti...
    Zaczynam się zastanawiać czy z tej sytuacji jest jeszcze odwrót.
    Co prawda doszło do niego (ale dopiero jak sam usłyszał przekręt Eriki!), że przesadzał z tą dobrocią w stosunku do byłej dziewczyny, ale ta ostatnia zagrywka była bardzo niskich lotów.
    No jak on mógł zostawić Francine na lotnisku, bo... Erika go potrzebuje?! Bardzo dobrze, że go kopnęła w tyłek.
    Doigrał się, bo Fran chyba zaczyna żałować swojej decyzji, że nie wybrała Simona.
    No właśnie Nene i Simon...
    Dla siostry Fran to z pewnością jak wygrany los na loterii, ale co do Simona - wygląda to jak akt desperacji, czy ostatni sposób na zemstę.
    Obawiam się, że to nie skończy się dobrze.
    Czekam ze zniecierpliwieniem na kolejny i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam:) Na początku chciałabym poinformować Cię o pewnej bardzo ważnej sprawie. Pamiętasz Reę? To właśnie ja, tylko, że komputer spłatał mi figla i byłam zmuszona założyć nowego bloggera.
    Doprowadziłaś mnie do łez tym rozstaniem Antiego i Fran. Dopuszczałam do siebie najróżniejsze opcje, ale tej nie brałam nawet pod uwagę... ale nie dziwię się Fran. Griezmann zachował się jak ostatni dupek i mam nadzieję, że to później zrozumiał. Szkoda tylko, że tak późno.
    Nene i Simon małżeństwem? To jest dopiero kosmos. Coś mi się wydaje, że ten związek skończy się szybciej niż się zaczął. Przede wszystkim, mam dziwne wrażenie, że Simi chciał załatać dziurę po stracie Fran i sięgnął po najdobitniejsze działa.
    Z niecierpliwością czekam na następny i proszę informuj mnie na nowej podstronie:)
    Całusy♡

    OdpowiedzUsuń
  10. Masz dostęp do mojego bloga! Będę musiała, aż tyle nadrobić?! Czeka na mnie dużo czytania :D
    najdalszy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. ZACZĘŁAM NADRABIAĆ
    jeny, jak ja mogłam tu tyle czasu nie wchodzić...
    ...ale chyba żartujesz, że ten kretyn Antoine...zostawił Fran, pozwolił jej odejść. ja jebie, no zabić go to za mało.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy