sobota, 24 września 2016

13. Nie potrafię wybrać

"Wybór zawsze jest bolesny, bo za każdym razem wiąże się z utratą tego, czego nie wybraliśmy…"


Stałaś na podjeździe przed hotelem. Musiałaś zaczerpnąć świeżego powietrza. Ze środka docierały do ciebie jeszcze odgłosy muzyki, zabawy i rozmów gości. Czułaś, że los z ciebie drwi, tobie właśnie waliło się życie a bal trwał w najlepsze. Nie rozumiesz czym tak sobie zawiniłaś, iż los tak bardzo cię karał. Doświadczyłaś w ciągu ostatnich miesięcy wielu ciężkich chwil. Za każdym miłym momentem w twoim życiu stało już dwa razy więcej chwil cierpienia. Najpewniej gdyby nie ten dzidziuś, który rośnie ci pod sercem poddałabyś się znowu. Siłę by to wszystko przetrwać i znieść dawało ci dziecko. Wpatrujesz się w światła samochód przemieszczających się po ulicy przed hotelem. Myślisz, że sama chętnie byś stąd odjechała. Wsiadła do jednego z aut i zniknęła. Po chwili czujesz czyjąś obecność, odwracasz głowę w bok i dostrzegasz jak Anti wychodzi z hotelu i staje obok ciebie. Stoicie tak przez moment w ciszy, obserwując tylko panującą dookoła was noc i jeżdżące samochody. Chcesz się odezwać, powiedzieć cokolwiek, ale nie wiesz co.
- Przejdziemy się? – z ust Antiego niespodziewanie pada pytanie.
Nie wiesz jak zareagować. Czujesz się niezręcznie w towarzystwie piłkarza. Głupio ci za to jak dowiedział się o ciąży, głupio ci za Simona i jego zachowanie. W końcu kiwasz niepewnie głową i oboje ruszacie przed siebie. Dłuższy kawałek idziecie w milczeniu. Podziwiasz czubki swoich butów nie mając odwagi podnieść na Antiego wzroku. Po chwili dochodzicie do pierwszych świateł a czerwony kolor zmusza was do zatrzymania się.   
- To prawda? – słyszysz niepewny głos Griezmanna – to co powiedział Simon?
Przez kilka sekund rozważasz opcje skłamania. Wymyślenia szybko jakieś wymówki, która załagodziłaby sprawę. Zdajesz sobie jednak sprawę, że czas na szczerość, koniec z niedomówieniami, sekretami i milczeniem. Bierzesz głęboki wdech i wyrzucasz to z siebie:
- Tak, jestem w ciąży.  
Wpatrujesz się w twarz piłkarza próbując odgadnąć co teraz czuje. Spodziewasz się zdziwienia, oburzenia albo jakiejkolwiek innej - negatywnej reakcji a o dziwo widzisz jak Anti spokojnie się uśmiecha.
- Zostanę tatą? – pyta jakby chciał się upewnić a w jego oczach dostrzegasz radość co jeszcze bardziej sprawia, że nic już nie rozumiesz. Kiwasz niepewnie głową na potwierdzenie – tylko dlaczego Simon wiedział a ja nie? – widzisz jak uśmiech znika z jego twarzy podczas zadawania tego pytania.
- Bałam się – odpowiadasz zgodnie z prawdą – bałam się ci powiedzieć, a na dodatek miałeś tyle na głowię podczas Euro.
- Widziałem jak całowałaś się z Simonem – mówi cicho.
Dostrzegasz jak światło zmienia się na zielone, ale żadne z was nie robi kroku. Odbywacie teraz niezwykle ważną rozmowę.
- To…- nie za bardzo wiesz jak wyjaśnić sytuacje z Simonem - …to skompilowane – odpowiadasz wreszcie.
Anti kiwa głową na znak, że rozumie chociaż pewnie ma teraz w głowię milion pytań o waszą relację. Ty jednak sama nie potrafisz wyjaśnić sytuacji z Simonem, więc nie potrafiłabyś też odpowiedzieć na żadne związane z nim pytanie.
- Zaśpiewałaś dzisiaj piosenkę z której wynikało chyba… - teraz to on się zacina nie wiedząc jak to powiedzieć, przeczesuje ręką włosy - …z której chyba wynikało, że coś czujesz. Wiesz ja nie mogę cię zmusić do uczucia do mnie. Nie mogę kazać ci wybrać mnie a nie Simona. Jednak musisz wiedzieć, że jeśli teraz mnie odrzucisz to postawię sobie za punkt honoru poderwanie najwspanialszej dziewczyny, żeby o tobie zapomnieć. Poślubię jakaś kobietę z którą spędzę resztę życia. Będę sobie powtarzał, że jest wspaniała i że powinienem być szczęśliwy, ale ona nie będzie tobą.
Czujesz jak twoje serce słysząc te słowa prawie wyskakuje ci z piersi. Na twojej buzi pojawia się ogromny uśmiech, nie możesz ukryć radości. Nikt nigdy nie powiedział ci tak pięknych, kochanych słów. Prawie rozpływasz się tam na chodniku. Masz w tym momencie ochotę uściskać Antiego i właśnie to robisz. Przytulasz się do niego, on oplata cię swoimi ramiona i stoicie tak w objęciu delektując się tą chwilą. Nie dociera do ciebie, że przez ten cały czas żywiliście do siebie uczucie a nie potrafiliście tego powiedzieć. Przez prawie całe cholerne Euro udawaliście przed sobą przyjaciół, marnując tylko czas.
- Francine – słyszysz za plecami jak ktoś cicho wymawia twoje imię. Opuszczasz ramiona Griezmanna i odwracasz się.
Widzisz Simona w opłakanym stanie. Ma całe czerwone oczy i mokre od łez policzki. Patrzy na ciebie spojrzeniem tak smutnym, że aż ściska cię serce.
- Możemy porozmawiać? – pyta błagalnie.
- To ja może wrócę na bal – słyszysz głos Antiego, który szybko się ulatnia chcąc dać wam chwile na osobności.
Wracasz wzrokiem do Simona. Przyjaciel podchodzi do ciebie, staje naprzeciwko i łapie twoją dłoń.
- Przepraszam – mówi zapłakanym głosem – przepraszam za dzisiaj, za wszystko.
Nie jesteś na niego zła, nie możesz być. Nie była to jego wina, to tylko zbyt duża dawka alkoholu a ty powinnaś go pilnować zamiast to pozwoliłaś mu się upić.
- Nie gniewam się – mówisz spokojnym głosem i delikatnie ściskasz jego dłoń.
- Wiem, że nawaliłem. Nie chciałem, tylko ja cię po prostu tak bardzo kocham – uśmiecha się przez łzy – tak bardzo, że aż mnie to przeraża.
 - Simon… -zaczynasz, ale widzisz, że brunet chce jeszcze coś dodać.
- Ja wiem, że ty kochasz jego, wiem, że to jest twoja prawdziwa miłość. Dzisiaj niestety zrozumiałem też, że musisz wybrać jednego z nas. Bardzo, naprawdę bardzo chciałbym żebyś wybrała mnie, ale pogodzę się z każdą decyzją.
Czujesz jak łzy napływają ci do oczu. Nie chcesz wybierać. Za bardzo kochasz ich obu, każdego w inny sposób. Nie wiesz czy poradziłabyś sobie ze stratą któregokolwiek z nich. Obaj byli najważniejszymi osobami w twoim życiu.
- Ja nie umiem – odpowiadasz pozwalając jednej pojedynczej łzie spłynąć po twoim policzku – Simon ja nie potrafię między wami wybierać.
- Tak będzie lepiej – widzisz jak bardzo cierpi.
Wiesz, że jest zbyt młody by musiał przechodzić przez takie rzeczy. Ma 20 lat powinien się bawić, studiować a poświęcał to wszystko dla ciebie. Powinien wyrywać dziewczyny i codziennie mieć inną a nie wybierać imię dla twojego dziecka.
- Zastanów się i powiedz gdy podejmiesz decyzję – słyszysz głos bruneta. Pochyla się nad tobą i całuje cię w policzek. Przez kilka sekund stoi jeszcze pochylony nad tobą a ty jesteś pewna, że stara się dobrze zapamiętać te chwile, że wdycha twój zapach, że stara się zapamiętać każdy fragment twojej twarzy. Wiesz to bo robisz to samo. Potem po prostu odchodzi. Nie odwraca się ani razu, idzie prosto do hotelu. Ty stoisz nadal w tym samym miejscu. Przenosisz wzrok na światło, które ponownie zmienia kolor z czerwonego na zielony a ty nie wiedząc dlaczego odbierasz to jako sygnał, znak. Masz zielone światło.

*

Cały następny dzień milczałeś nie chcąc się jej narzucać. Miała podjąć jedną z najważniejszych decyzji w życiu i wybrać między swoim przyjacielem a tobą. Z całego serca pragnąłeś aby wybrała ciebie. Spodziewała się twojego dziecka, chciałeś założyć z nią rodzinę. Nadrobić cały ten stracony czas, który zmarnowaliście udając przyjaciół. Czekał cię dzisiaj towarzyski mecz reprezentacji z Włochami, ale nie potrafiłeś się na tym skupić. Zresztą nie tylko ty nie byłeś w dobrej dyspozycji, twoi koledzy z drużyny w większości leczyli kaca po wczorajszym balu na którym nieźle się zabawili. Wszyscy oprócz twojego kolegi Girouda, któremu to żona zabroniła pić. Jennifer miała swoje zasady i dobrze wiedziała, że swojego męża musi trzymać krótko. W sumie nawet zazdrościłeś koledze takiej kobiety w życiu, sam miałeś nadzieje, że może kiedyś Fran zechce zostać twoją kobietą. Kolejny raz zawędrowałeś myślami do jej osoby. Złapałeś się na tym, że już prawie dotykałeś telefonu aby do niej napisać. Nie mogłeś jednak tego zrobić, potrzebowała ciszy i chwili na przemyślenie wszystkiego. Szczęścia z powodu wiadomości o zostaniu ojcem nie mogłeś jednak ukrywać. Była to jedna z najlepszych informacji w twoim życiu. Tak bardzo tego pragnąłeś, wymyślałeś już w głowię jak może wyglądać dziecko gdy się urodzi. Chciałeś by przypominało Fran, by było tak cudowną istotą jak ona.
- I jak stary? Podjęła decyzje? – z rozmyślań wyrywa cię głos Oliviera, który wchodzi do waszego pokoju i rzuca się na łóżko.
- Jeszcze nie – odpowiadasz skubiąc nerwowo hotelową pościel, musisz czymś zając ręce i umysł bo inaczej zwariujesz.
- A którego z was zna dłużej? – Giroud rozciąga się na łóżku w dziwnych pozach chyba szukając najwygodniejszej pozycji do rozmowy.
- Mniej więcej tyle samo, tyle, że on był przy niej gdy ja wyjechałem – stwierdzasz ze smutkiem.
- No tak – wielkolud zamyśla się – nie wiem nawet co ci doradzić, znaczy wiesz oprócz…po prostu opcji nastraszenia jakoś tego dzieciaka.
- Przestań! – krzyczysz oburzony – Fran sama podejmie decyzje a ja na pewno nie będę nękał tego Simona.
- Jak wolisz, zawsze to by było jakieś wyjście – Olivier wzrusza ramionami.
- Daj mi normalna radę.
- A kochasz ją? – po raz pierwszy widzisz u Girouda tak poważny wzrok.
- Tak – odpowiadasz od razu bez zawahania – nigdy nie przestałem jej kochać.
- To wszystko będzie dobrze – oznajmia ugniatając sobie poduszę a następnie przykładając do niej głowę – jeśli dwójka ludzi naprawdę się kocha to w końcu muszą być razem.
Na twojej twarzy pojawia się uśmiech. Twój kumpel miał rację, musiałeś być dobrej myśli. Wierzyłeś, że po prostu było wam pisane być razem. 

*

Usiadłaś na dachu bloku z kubkiem herbaty w ręku. Wpatrywałaś się w zachodzące słońce licząc na to, że jakoś pomoże ci podjąć decyzję. Cały dzień nie widziałaś ani nie kontaktowałaś się z chłopakami. Myślałaś intensywnie nad podjęciem decyzji. Z jednej strony miałaś miłość swojego życia, ojca twojego dziecka a z drugiej najlepszego przyjaciela, który tak wiele dla ciebie poświęcił, który zawsze cię wspierał. Żałowałaś, że nie dało się jakoś po prostu tego pogodzić. Nie mogłaś zostawić Simona samego, nie mogłaś wyobrazić sobie, że wstaniesz rano a on z otwarta buzią nie będzie leżał obok ciebie. Nie potrafiłaś wyobrazić sobie, że nie byłby przy tobie i nie gadał non stop o twojej małej „fasolce”. Kochałaś go jako przyjaciela i pragnęłaś by był przy tobie. Jednak nie mogłaś też zostawić Antiego, nie mogłaś wyobrazić sobie, że nie byłby przy najważniejszych chwilach w życiu waszego dziecka. Chciałaś stworzyć dla swojego dzidziusia kochająca rodzinę. Chciałaś kochać Antiego, całować go i co rano uprawiać z nim seks w waszym białym, małżeńskim łóżku z Ikei. Chciałaś robić mu rano kanapki przed treningiem i móc dopingować na każdym jego meczu. Westchnęłaś ciężko i podniosłaś do ust kubek. Nie powinno się wybierać między przyjaźnią a miłością. Nigdy nie będziesz gotowa podjąć tej decyzji. Mogłabyś przesiedzieć na tym dachu i kilka lat a to by nic nie zmieniło. Nadal nie miałabyś pojęcia co robić. Wiatr rozwiewał ci włosy, ale nie zwracałaś na to uwagi. Myślałaś, intensywnie myślałaś co zrobić dalej ze swoim życiem. Gdybyś wzięła ze sobą komórkę wiedziałabyś, że właśnie w tym momencie dzwonił od ciebie Simon, że nie odebrałaś od niego już trzeciego telefonu. Chciałaś być na dachu odcięta od wszystkiego dlatego komórkę zostawiłaś w mieszkaniu. Gdybyś jednak ją wzięła zauważyłaś byś te połączenie, mogłabyś się wtedy pożegnać. Los chciał jednak, że ty nieświadomie wpatrywałaś się w zachód słońca a zrezygnowany Simon postanowił w końcu nagrać ci wiadomość na poczcie głosowej:

„Wyjeżdżam….ty i Griezmann jesteście sobie pisani. Za jakiś czas zostaniecie rodzicami a ja nie mogę was rozdzielać. Przyjaciele są od tego, żeby wspierać, pomagać i wiedzieć co będzie dla ciebie najlepsze. Ja już wiem, że najlepszy dla ciebie będzie właśnie on. Dlatego znikam, nie szukaj mnie. Ułóż sobie życie i wychowaj „fasolkę” najlepiej jak można. Ja też spróbuje ułożyć sobie swoje. Chciałem się tak pożegnać bo gdybym miał to zrobić twarzą w twarz najpewniej nie dałbym rady. Kocham cię Francine i będę kochał na zawsze. Byłaś najlepszą przyjaciółką jaką można sobie wymarzyć.”


Wpatrywałaś się nadal w zachód słońca nie wiedząc, że Simon był już na lotnisku. Nie wiedziałaś, że zrobił coś na co nie zdobyło by się wielu, poświęcił się. Postawił twoje dobro ponad własne bo wiedział, że sama nigdy nie dokonałabyś wyboru. Dał ci zielone światło, pozwolił żyć jak chciałaś z ukochaną osobą, nie ograniczał cię. Upiłaś ostatni łyk herbaty nadal siedząc na dachu, miałaś dobry widok na miasto. Wiatr owiewał ci twarz a ty w pewnym momencie nie wiedzieć dlaczego odczułaś bardzo dziwne uczucie straty.





***
I Simon zniknął z tego opowiadania. Tak samo jak wcześniej zniknęła Nene. Może kiedyś jeszcze wrócą.

Zawiesiłam na razie moje drugie opowiadanie. Ze względu na szkołe nie dam rady ogarnać dwóch histroii. Wrócę na niepewność uczuć albo stworzę coś nowego dopiero jak zakończe francuski sen. 

Chciałam też bardzo mocno podziękować Karo_nowaq i Mrs.Fasola czyli moim kochanym czytelniczkom, które od razu zauważył, że drugi blog zablokowany. Może to głupie, ale miałam wielkiego banana na twarzy dzięki wam. Zrozumiałam, że są tutaj osoby które naprawdę lubią moją tworczość, chcą to czytać nie tyle ze względu na to, że ja czytam ich historię. Nie są to osoby typu komentarz za komentarz.Wchodziły i sprawdzały same z siebie. Kocham was dziewczyny, dało mi to mnóstwo motywacji. 

Właśnie z powodu tego, że zdałam sobie sprawę, że są tutaj tacy wspaniali czytelnicy postanowiłam założyć włąsną stronę na fb. Pomyślałam, że to dobre miejsce żeby się z wami komunikować. Możecie tam do mnie napisać, porozmawiać, zobaczyć co dodaje. Postaram się tam informować o nowych rozdziałach. Chce po prosty być z wami jak najbliżej. Zachęcam, więc do polubienia strony i napisania. Oczywiście na razie mało co tam ogarniam, ale będę się uczyć --> moja strona 





sobota, 17 września 2016

12. Zawsze będziesz moją pierwszą miłością

Muzyka: Aura Dione - Into The Wild (polecam włączyć gdy w tekście pojawi się wzmianka, że Fran śpiewa)


"Wyznanie miłości jest bardzo ryzykowane, bo ze względu na nieodwzajemnione uczucia pojawia się niezręczność. Z kolei gdy jednak druga osoba odwzajemnia nasze uczucie, możemy zniszczyć świat osoby trzeciej, która również tamtą osobę kocha. "


Podjechałeś pod hotel i przez chwile nie wysiadałeś z auta. Nie mogłeś uwierzyć, że znowu tutaj jesteś. Jako kwaterę kadra dostała ten sam hotel co podczas Euro. Czułeś się jakby zaraz wszystko miało zatoczyć koło i zacząć się od nowa. Wiedziałeś, że teraz Fran nie powita cię u boku męża, jednak nie wszystko mogło być tak samo. Zdawałeś sobie sprawę, że gdy przekroczysz próg, nie zobaczysz jej cudownego uśmiechu, tej pięknej roześmianej twarzyczki. Fran już tutaj nie było. Przez to, że urwałeś z nią kontakt nawet nie miałeś pojęcia co stało się z nią po Euro. Co chwile łapałeś się na tym, że wracałeś pamięcią do waszych wspólnych chwil. Przerażało cię to jak bardzo była ci bliska, jak bardzo odczuwałeś jej brak. Najwidoczniej jednak nie było wam pisane bycie razem. Po chwili wzdychasz i wysiadasz z samochodu. Masz przed sobą ważne zgrupowanie i mecz eliminacji na tym teraz powinieneś się skupić. Wyciągasz z bagażnika walizkę i zamykając samochód kierujesz się do wejścia do recepcji hotelu. Przekraczasz próg ciągnąc za sobą ciężki bagaż a gdy twój wzrok przenosi się na recepcjonistkę z wrażenie wypuszczasz rączkę walizki. Torba z impetem upada na podłogę a ty nie masz pojęcia co robić. Zastygasz w miejscu jak figura woskowa wpatrując się cały czas z oszołomioną miną w recepcjonistkę. Nie masz pojęcia czy masz zwidy, postradałeś już z tęsknoty zmysły czy co się dzieje, ale widzisz Fran. Twoja ukochana stoi na recepcji ubrana w hotelowy uniform i wstukuje coś w komputer. Podnosi na ciebie wzrok dopiero gdy dociera do niej głos upadającej walizki. Przez kilka sekund masz wrażenie, że wszystko staje. Wpatrujecie się w siebie jakbyście nie widzieli się co najmniej kilka dobrych lat. Wygląda ślicznie, jeszcze lepiej niż ją zapamiętałeś. Zwracasz uwagę na to jak urosły jej piersi a potem zaraz przypominasz sobie, że przecież to zupełnie normalne w ciąży. Czujesz ukucie w sercu na samo wspomnienie, że twoja Fran ma mieć dziecko z kimś innym, ale starasz się to zignorować i wreszcie podchodzi do recepcji. Cały czas na nią patrzysz a ona posyła ci szeroki uśmiech.
- Hej – rzucasz na początku niepewnie – znowu się spotykamy.
 - Ten hotel nas przyciąga -  odpowiada ze śmiechem.
Kiedy dochodzi do ciebie jej głos masz ochotę przeskoczyć przez dzieląca was ladę recepcji i wtulić się w nią. Teraz dopiero zdajesz sobie sprawę jak cholernie tęskniłeś. Kiedy czujesz zapach jej perfum, widzisz jak się uśmiecha, właśnie wtedy uzmysławiasz sobie, że to ona jest tą jedyną. Znalazłeś swoją miłość życia tak dawno temu, teraz nie możesz sobie wybaczyć, że wypuściłeś ją kiedyś z rąk. Niestety jest już za późno, ona ułożyła sobie życie z kimś innym. Przełykasz, więc ślinę i zbierasz w sobie resztki siły by powiedzieć coś na co wcale nie masz najmniejszej ochoty:
- Mogę mój klucz? Muszę iść do pokoju.
Widzisz jak posyła ci pytające spojrzenie i w sekundę uśmiech znika z jej twarzy. Podaje ci klucz ze smutną miną.
- Proszę – mówi prawie szeptem.
Pozwalasz sobie ostatni raz na nią spojrzeć a potem odwracasz się i kierujesz w stronę windy. Masz wielką ochotę zapytać ją o tak wiele rzeczy, jak przebiega ciąża, co u jej rodziców, chcesz wiedzieć od kiedy w ogóle jest recepcjonistką. Nie zadajesz jednak żadnego z tych pytań by nie pogarszać sprawy, im dłużej byście rozmawiali tym trudniej byłoby ci odejść.
- Anti – słyszysz za plecami jej głos i serce ci staje.
Odwracasz się niepewnie i spoglądasz na nią. Stoi z zakłopotaniem wymalowanym na twarzy.
- Dzisiaj wieczorem będzie bal w naszej Sali bankietowej dla wszystkich piłkarzy, całej waszej kadry i personelu hotelu. Będziesz? – pyta intensywnie ci się przyglądając jakby miała wyczytać odpowiedz z twojej twarzy.
Przez chwile panuje między wami cisza a ty zastanawiasz się co powiedzieć.
- Będę – odpowiadasz w końcu.
Na twarzy Fran pojawia się uśmiech.
- To do zobaczenia – mówi jeszcze w twoim kierunku zanim wchodzisz do windy.

*

Macon, 2003
Siedzisz razem z Antim na podłodze i oboje w skupieniu zapisujecie coś na kartkach. Deszcz mocno uderzał o szyby co uniemożliwiało wam wyjście na dwór i zmuszało tego dnia do zabawy w domu. Po chwili widzisz jak dumny Anti podnosi swoją kartkę.
- Skończyłem – mówi i wskazuje na swoja pracę.
Postanowiliście dzisiaj sporządzić listę rzeczy, które chcielibyście zrobił lub przeżyć zanim dorośniecie. Mieliście już oboje po dwanaście lat, więc czasu mieliście coraz mniej.
 - To czytaj – zachęcasz Antiego i wpatrujesz się w niego wyczekująco.
- Po pierwsze chce zostać piłkarzem takim prawdziwym w prawdziwym klubie – mówi poprawiając się.
- To każdy wie, przeczytaj coś czego nie wiem – pochylasz się nad Antim aby zajrzeć mu w kartę ale zakrywa ją.
- Dobra to może coś innego. Chciałbym żeby Maud dostała własny pokój bo spanie w jednym pomieszczeniu z siostrą jest obciachowe. Chociaż może mój brat ma jeszcze gorzej bo śpi z rodzicami. Chciałbym też przed dorosłością odwiedzić jakiś inny kraj, może jakiś ciepły. Chciałbym też kiedyś spotkać mojego ulubionego piłkarza Zidana, to byłby chyba szczyt marzeń. No i może to trochę głupie, ale chciałbym żeby kiedyś dziewczyna zaśpiewała dla mnie piosenkę, tak tylko dla mnie.
- Dziewczyna piosenkę? A to nie chłopcy zawsze śpiewają dla swoich ukochanych na filmach? – pytasz zdziwiona.
- A ja właśnie chciałbym, żeby to mi ktoś zaśpiewał, w sumie mógłbym mieć w przyszłości żonę piosenkarkę – słysząc to wybuchasz śmiechem.
- Żonę piosenkarkę? Słyszysz się? – próbujesz opanować śmiech.
- Aha bawi cię moja lista? To przeczytaj swoją – patrzysz na naburmuszoną minę Antiego i od razu go przytulasz.
Zanim jednak zdążysz w ogóle oderwać się od Antiego i  zerkając na swoją listę do pokoju wchodzi twoja mama wołając was na obiad.

*

Poprawiasz nerwowo swoją fryzurę stojąc przed lustrem. Właśnie szykujesz się na bal i chcesz wyglądać jak najlepiej. Dzisiaj w recepcji zrozumiałaś, że to twoja jedyna, ostatnia szansa. Wiesz, że jeśli kochasz Antiego to musisz o niego walczyć, pokazać co do niego czujesz.  Możesz mieszkać z Simonem i pół życia, oszukiwać się, że jest ci świetnie, ale twoje serce nie da się oszukać, ono zna prawdę. Serce omal nie wyskoczyło ci z piersi na widok Griezmanna, to jest miłość i doskonale to wiedziałaś. Nie chciałaś ranić przyjaciela, wiedziałaś, że Simon zrobiłby dla ciebie wszystko, ale nie potrafiłaś też zmusić się do miłości. Był przystojny, świetnie całował, ale nie czułaś przy nim motylków w brzuchu. Dlatego zdecydowałaś, że dzisiaj na balu zrobisz coś co masz nadzieje pomoże w rozwiązaniu całej te sprawy. Poprawiłaś po raz ostatni elegancką kremową sukienkę i opuściłaś mieszkanie. Simon czekał na ciebie już na dole. Ubrany był w elegancki czarny garnitur i prezentował się w nim naprawdę dobrze.
- Wyglądasz jakbyś miał jechać na studniówkę – zaśmiałaś się. Simon nie dość, że był młody to jeszcze wyglądał na młodszego niż w rzeczywistości. Nawet ten wyjściowy ubiór nie dodał mu lat.
- Za to ty wyglądasz ślicznie – odpowiedział twój przyjaciel i otworzył ci drzwi samochodu.
Po jakiś 15 minutach znaleźliście się pod hotelem. Brakowało miejsc parkingowych co tylko utwierdziło cię w przekonaniu, że na balu pojawi się sporo osób. Powoli zaczynałaś odczuwać stres. Plan który dzisiaj ułożyłaś sobie w głowie nagle stawał się dla ciebie jakaś misją samobójczą. Zaczęłaś rozważać wszystkie za i przeciw. Z jednej strony wiedziałaś, że musisz to zrobić z drugiej tak cholernie się bałaś. Do tego świadomość, że na Sali będzie cała kadra piłkarzy, trenerzy, pracownicy hotelu, to wszystko sprawiało, że wpadałaś w panikę. W końcu zdecydowałaś się wysiąść z samochodu i wejść do środka. Sala na bal wyglądała ślicznie. Od razu skojarzyła ci się z wystrojem jak na eleganckim, wystawnym weselu. Wszędzie stały ładnie przystrojone kilkuosobowe stoliki. Większość gości była już obecna. Rozejrzałaś się po Sali w poszukiwaniu jakiegoś wolnego miejsca. Nim jednak zdążyłaś cokolwiek zrobić przed tobą jak z pod ziemi wyrósł Olivier Giroud z żoną.
- Dawno się nie widzieliśmy mała – rzucił „wielkolud” i przytulił cię a następnie przedstawił swoją żonę.
Jennifer Giroud wyglądała tego wieczoru zjawiskowo i byłaś pewna, że ze sto razy lepiej od ciebie. Nie dało się nie zauważyć drogiej sukienki jaką miała na sobie i szpilek za których cenę ty pewnie mogłabyś opłacić czynsz za swoje mieszkanie.
- Trzymałem wam miejsce przy stoliku – oznajmił piłkarz puszczając ci oczko i poprowadził was do swojego stolika.
Uśmiech zniknął ci z twarzy gdy dotarliście na miejsce a ty zorientowałaś się, że przy tym samym stole siedzi również Anti. Miał nieobecny, lekko smutny wzrok. Wpatrywał się w leżąca na stole serwetkę. Jednak nawet w takiej chwili wyglądał niesamowicie przystojnie, do tego wszystkiego garnitur i biała koszula sprawiły, że omal nie zemdlałaś z zachwytu. Kiedy wszyscy usiedli Griezmann podniósł na ciebie wzrok uśmiechnął się a potem przeniósł spojrzenie na Simona i od razu znowu spochmurniał. Zdziwiłaś się bo nigdy nie żywili do siebie jakiś negatywnych emocji przynajmniej z tego co pamiętałaś. Postanowiłaś to jednak zignorować i skupić się na balu. Wasz stolik prawie uginał się od ilości alkoholu i jedzenia. Liczba potraw była zdecydowanie większa niż ta którą co roku na święta szykowała twoja mama. Zanim cokolwiek sobie nałożyłaś zauważyłaś jak Simon sięga po alkohol a znając jego słabą głowę domyślałaś się, że będziesz musiała go potem pilnować i niańczyć przez cały wieczór.

*

Po dwóch godzinach zdecydowałaś, że pora wcielić swój plan w życie. Każdy już się rozluźnił, puszczono muzykę i większość ludzi bawiła się na parkiecie. Simon gdzieś się ulotnił i straciłaś go z oczu. Twierdził, że atmosfera przy stoliku jest dziwna co akurat było prawdą bo Anti przez cały wieczór nie wypowiedział ani jednego słowa. Przez większość czasu mówiła żona Girouda Jennifer, która okazała się bardzo otwartą osobą. Powróciłaś myślami do swojego zadania, przyszłaś tu dzisiaj w konkretnym celu. Musisz wyjawić prawdę powiedzieć o swoich uczuciach. Zdecydowałaś się zrobić to w sposób, który miałaś nadzieje przypomni Antiemu wasze dzieciństwo. Wytarłaś serwetką dłonie bo ze stresu powoli zaczynały ci się pocić i wstałaś kierując się do miejsca na Sali gdzie grała muzyka i śpiewała wynajęte specjalnie na ten wieczór artystka, której jednak kompletnie nie znałaś. Uśmiechnęłaś się do niej i powiedziałaś kilka słów na ucho a ona oddała ci mikrofon i życzyła powodzenia. Stałaś teraz na Sali z mikrofonem w ręku i dostrzegłaś jak oczy wszystkich kierują się na ciebie. Przełknęłaś ślinę ze zdenerwowania, miałaś ochotę się wycofać, ale nie mogłaś tego zrobić. Teraz albo nigdy. Odszukałaś wzrokiem Antiego, który przerwał na chwile jedzenie i wpatrywał się teraz w ciebie z zainteresowaniem. Próbowałaś zignorować wszystkich innych zebranych. Liczył się tylko on, tylko jego spojrzenie.
- Chciałabym zaśpiewać bardzo ważną dla mnie piosenkę – zaczęłaś niepewnie do mikrofonu modląc się aby potem tego wszystkiego nie żałować.
Po Sali powoli zaczęły rozchodzić się dźwięki Aura Dione – „Into the Wild”. Wszyscy jakby zamarli, każdy wsłuchiwał się w melodie. Ty patrzyłaś tylko na Antiego. Nogi ze stresu omal nie odmawiały ci posłuszeństwa, ale walczyłaś z tym wpatrując się w siedzącego tam naprzeciwko ciebie Griezmanna. Był miłością twojego życia, ojcem dziecka, które nosiłaś pod sercem. Dlatego chciałaś o niego zawalczyć, żałowałaś, że nie zrobiłaś tego wcześniej, że nie wyjawiłaś całej prawdy. Teraz chciałaś to naprawić. Zaczęłaś śpiewać nie odrywając wzroku z Antiego ani na moment:

Nie widziałam Cię ostatnio, nie wiem, co życie z Tobą zrobiło
Zamierzam na zawsze być Twoją przyjaciółką, co to dla Ciebie znaczy?

Stałam się nieznajomą, ale chcę z Tobą porozmawiać

Tyle się zmieniło, nie wiem od czego zacząć

Znam Cię na wylot, od początku do końca
Znam Cię na wylot, to co uczyniło z nas przyjaciół

Zawsze będziesz moją pierwszą miłością 
Ty i ja w przestrzeni serca i czasu
Jesteś kimś, o kim nieustannie myślę w świecie...
Ale zgubiliśmy się, zgubiliśmy się na wolności
I zgubiłam się, zgubiłam się na wolności

Nigdy nie czułam, że jestem wystarczająco fajna, aby być Twoją przyjaciółką
Myślę, że to trochę śmieszne, nie wiem jak się kończy ta historia 
Nigdy nie zadowalałam, nigdy nie byłam fanką
Ale nigdy nie czułam się lepiej niż wtedy, kiedy wziąłeś mnie za rękę

Znam Cię na wylot, od początku do końca
Znam Cię na wylot, to co uczyniło z nas przyjaciół
,
Zawsze będziesz moją pierwszą miłością 
Ty i ja w przestrzeni serca i czasu
Jesteś kimś, o kim nieustannie myślę w świecie...
Ale zgubiliśmy się, zgubiliśmy się na wolności
I zgubiłam się zgubiłam się na wolności

Skończyłaś śpiewać i poczułaś jakby spadł z ciebie ogromny ciężar. Ludzie zaczęli klaskać a ty próbowałaś walczyć sama ze sobą, żeby się nie wzruszyć. To było jedna z najtrudniejszych ale i najlepszych rzeczy jaką musiałaś zrobić w życiu. Czułaś, że teraz zrobiłaś już wszystko, że nie poddałaś się, nie uciekłaś jak wcześniej. Rozejrzałaś się po Sali i dostrzegłaś kompletnie pijanego Simona zbliżającego się w twoim kierunku. Oklaski ustały i zapanowała cisza. Twój przyjaciel ledwo łapiąc równowagę stanął obok ciebie i z pijackim, pustym spojrzeniem zabrał ci mikrofon. Zdziwiona tym zachowaniem chciałaś mu pomóc ustać aby się nie przewrócił, ale gdy on to zauważył cofnął się o krok.
 - Nie dotykaj mnie – rzucił z pijackim bełkotem.
- Simon jesteś pijany, chodź – powiedziałaś cicho z nadzieją, że cię posłucha. W takim złym stanie nie widziałaś swojego przyjaciela jeszcze nigdy.
- Uwaga uwaga – Simon przeniósł wzrok na zebranych na Sali ludzi – jaką piękną piosenkę tutaj przed chwilą usłyszeliśmy – dostrzegałaś w oczach przyjaciela coraz więcej gniewu i złości, kierowała nim alkoholowa agresja, której nigdy wcześniej u niego nie widziałaś – szkoda, że nie skierowana do mnie. Latasz za kimś przez całe życie, starasz się jak możesz a potem nawet nie dostajesz pieprzonej piosenki. Takich chłopaków się nie docenia. Wolałabyś jakbym cię olał na osiem lat, wyjechał do innego kraju nie zabierając cię ze sobą, nie odzywał się, założył rodzinę z kimś innym a potem jakby nigdy nic wrócił i po jednej wspólnej nocy zrobił ci bachora? Wolałbyś, żebym cię zlał na dwa miesiące po Euro, żebym zostawił cię z ciążą samą? Wolałabyś, żebym zrobił to wszystko co on – widzisz jak wskazuje Antiego – chcesz żebym się zachowywał tak jak on? Naprawdę jego wybierasz?! Bardziej chciał twoich cycków niż uczuć. Otwórz oczy, nigdy nie będziecie razem.
Czujesz jakby ktoś właśnie cię  spoliczkował. Zaciskasz oczy aby nie pozwolić łzom wypłynąć. Odwracasz się i szybko wybiegasz z Sali. Chcesz zniknąć, najlepiej na zawsze. Zatrzymujesz się przy wyjściu i opierasz o ścianę próbując się opanować. Nie rozumiesz dlaczego zawsze najbliższe ci osoby tak cię ranią. Kochałaś ich, kochałaś ich obu, ale docierało do ciebie, że wybierając jednego stracisz drugiego. Teraz najpewniej nienawidzili cię oboje. Tak bardzo namieszałaś, miałaś cholernie skomplikowane życie. Usłyszałaś odgłosy muzyki dobiegające z Sali. Nie mogłaś tam jednak ponowie wrócić. Miałaś ochotę po prostu rozpłakać się jak małe dziecko, chciałaś żeby te wszystkie problemy same się rozwiązały. Marzyłaś o tym, żeby to wszystko tak po prostu nie miało miejsca.






***
Kiedy odkryłam te piosenkę od razu się zakochałam, powinna być motywem tego opowiadania. Idealnie pasuję. 
Co do płci dziecka Franki nadal się zastanawiam. Czekam co się "urodzi" u wingspiker. (w sumie nie wiadomo czy Ava będzie Avą)

W szkole mam ostatnio niezły zapierdziel, ale powiem wam, że relaksuje mnie pisanie, gdyby nie historia Fran i Anto najpewniej zwariowałabym od nadmiaru nauki. 
Zauważyłam, że pojawiło się kilka nowych czytelniczek, z czego niesamowicie się ciesze i witam was kochane. Mam nadzieje, że zostaniecie ze mną tutaj do końca, w wolnej chwili oczywiście wpadnę też do was.

Do następnego, buziaki. 

niedziela, 11 września 2016

11. Wciąż za tobą tęsknie


"Przyjaźń jest niewątpliwie najskuteczniejszym lekiem na cierpienia zawiedzionej miłości." 


2 miesiące później…
Czas leciał nieubłaganie. Lato odeszło w zapomnienie. Nadszedł wrzesień a wraz z nim pojawiła się jesień. Co prawda był to dopiero sam początek, na dworze nadal odczuwało się wysokie temperatury. Nikt nie myślał jeszcze o kaloszach, parasolkach i spadających kolorowych liściach. Przez te dwa miesiące jednak naprawdę sporo się zmieniło. Jeszcze w sierpniu uzyskałaś rozwód. Chwile później Gabrielowi zaproponowano posadę w luksusowym hotelu w Marsylii a on z miejsca ją przyjął, spakował się i opuścił Paryż tym samym znikając z twojego życia raz na zawsze. Tobie było to jak najbardziej na rękę. Zdecydowałaś wtedy, że skoro twój były mąż nie jest już dyrektorem hotelu Clairefontaine czyli miejsca tak ci bliskiego, które zawsze gości u siebie francuskich sportowców i przeżyło to całe nieszczęsne Euro to ty możesz spróbować w nim swoich sił. Potrzebowałaś pieniędzy zwłaszcza, że zdecydowałaś się w końcu zatrzymać dziecko. Dlatego zostałaś recepcjonistką. Kochałaś ten hotel, znałaś cały personel a praca tutaj była dla ciebie przyjemnością. Simon jak zwykle postanowił cię wspierać i sam zaczął pracę jako kelner w hotelowej restauracji aby być blisko ciebie. Poprosiłaś go też aby dał ci czas, został na razie twoim przyjacielem jak dawniej a gdy ty będziesz gotowa dokonasz decyzji co z wami dalej. Odkładałaś jednak te chwile jak najdalej bo miałaś zbytni mętlik w głowie. Starałaś się nie myśleć o waszym pocałunku w windzie, w ogóle starałaś się zapomnieć cały tamten dzień. Był jednym z najgorszych dni w twoim życiu. Wtedy po raz ostatni widziałaś Anto. Po finale nawet się z tobą nie pożegnał. Szukałaś go, chciałaś powiedzieć o ciąży, wyznać wszystko co trzymałaś w sobie podczas całego turnieju, ale nie dał ci szansy. Spakował się i zniknął. Wrócił do siebie, do Madrytu, do klubu. Przez te całe dwa miesiące nie odpowiedział na żadnego twojego smsa, nie odebrał żadnego telefonu. Płakałaś wtedy, byłaś w rozsypce prawie przez tydzień, ale Simon był przy tobie. Mówił, że musisz wyjść z dołka, że twoja mała fasolka jest najważniejsza. Wtedy właśnie zdecydowałaś się, że wychowasz dziecko. Ta jak ją nazywał Simon „mała fasolka” była jedynym co pozostało ci po Anto. Dziecko jest jego częścią, w tej małej istocie będzie część Antiego. Miałaś nadzieje, że dziecko będzie miało tego jego cudowne niebieskie oczy, ten czarujący uśmiech, że będzie takim małym Antim. Byłaś teraz w trzecim miesiącu ciąży. Nie znałaś jeszcze płci dziecka, ale już wiedziałaś, że jest zdrowe a to było najważniejsze.  
- Ogłoszono terminarz eliminacji do mistrzostw świata! – słyszysz niespodziewanie nad uchem głos Simona.
Przypominasz sobie o tym kolejnym wielkim turnieju piłki jaki się zbliżał. Co prawda miał się odbyć dopiero w 2018 roku w Rosji, ale eliminacje powinny już niedługo ruszyć.
- I kiedy pierwszy mecz Francji? – pytasz nie ukrywając ciekawości.
- Już za kilka dni, jutro ma przyjechać reprezentacja – oznajmia twój przyjaciel i zaczyna przeglądać leżącą na blacie recepcji gazetkę.
Nie wiesz dlaczego, ale los wyraźnie dawał ci znak. Z dnia na dzień cała reprezentacja Francji w piłce nożnej ponownie zbierze się w jednym miejscu.
- W jakim hotelu będą zakwaterowani? – pytasz a serce zaczyna już wyrywać ci się z podekscytowania.
- No jak to w jakim?! – Simon patrzy na ciebie zdziwiony – co ty siedzisz w jakimś bunkrze i nic nie oglądasz, nie czytasz? W tym co zawsze – widząc, że nadal stoisz jak zaczarowana kontynuuje -  w tym samym w którym podczas Euro – nadal stoisz jak wryta – u nas, Fran w naszym hotelu!
Czujesz, że nigdy nie wypłacisz się losowi za te wszystkie szanse jakie ci daje. Jutro przy twojej recepcji zamelduje się reprezentacja Francji, a co ważniejsze zamelduje się on, twój Anti. Tak dawno go nie widziałaś, myślałaś, że już nie będzie ci dane go zobaczyć.
- Grają na początku mecz towarzyski z Włochami – słyszysz głos przyjaciela, ale ignorujesz już co mówi.
W twojej głowie jest tylko obraz Griezmanna. Zastanawiasz się czy tak samo jak ty tak mocno tęsknił za tobą przez te dwa miesiące, czy tak samo jak ty nie mógł spać i czy gdy zamykał oczy widział twoją twarz. Tak bardzo chcesz wiedzieć co u niego, co się pozmieniało.

*

Leżysz rozłożony na kanapie w swoim mieszkaniu. Rozglądasz się zdegustowany totalnym chlewem jaki w nim panuje. Na podłodze walają się puste puszki po piwie, gdzieś w kącie leży pudełko po dawno zamówionej pizzy, nie wspominając już o starych, zaschniętych naczyniach w zlewie z których ułożyła się pokaźnych rozmiarów kupka. Normalnie byś to posprzątał, ale byłeś kompletnie pijany i nie miałeś na nic ochoty. Wpatrywałeś się ślepo w telewizor jakby miał on przedstawić ci rozwiązanie twoich problemów.
- O  kurwa! – słyszysz za plecami konkretne przekleństwo i odwracasz się zszokowany.
Dostrzegasz swoją starszą siostrę, która próbuje ogarnąć wzrokiem cały ten bałagan. Po jej minie widzisz, że jest zła, a właściwie to konkretnie wkurwiona.
- Antoine co ty wyprawiasz? Co ty ze sobą robisz? – pyta podnosząc z podłogi kilka puszek.
- Siostrzyczko spokojnie, zaraz posprzątam – odpowiadasz lekko bełkocząc.
Maud siada obok ciebie na kanapie. W jej oczach nie widzisz już złości, powoli przechodzi we współczucie.
- Anto ja wiem, że ci ciężko. To całe Euro, Fran to wszystko cię przybiło rozumiem – kładzie ci rękę na ramieniu – ale czas zebrać się do kupy, masz karierę, obowiązki.
Patrzysz na nią zaskoczony, że cię rozumie, że ktokolwiek cię rozumie. Po turnieju odciąłeś się od każdego, potrzebowałeś samotności, chciałeś odpocząć. Próbowałeś jakoś poukładać sobie to wszystko, ale nie dałeś rady.
- Ciężko jest być zawodowym piłkarzem gdy życie ci się wali – oznajmiasz.
- Masz mnie, brata i rodziców, więc ci pomożemy – mówiąc to Maud cię przytula. Przypominasz sobie jak dawno nikt tego nie robił. Zwykle na wszystkie problemy pomagała ci piłka, tym razem jednak tak nie było. Nie działało.
- Jutro musisz być na zgrupowaniu kadry, zaczynają się eliminacje – siostra odsuwa się od ciebie i zaczyna sprzątać. Patrzysz jak wrzuca do worka na śmieci wszystkie leżące na ziemi resztki – idź weź prysznic – mówi a ty posłusznie idziesz wykonać polecenie.  
Zanim jednak znikasz w łazience zatrzymujesz się i spoglądasz na siostrę.
- Tęsknie za nią – mówisz cicho i spuszczasz głowę.

*

Otwierasz drzwi do małego mieszkanka jakie wynajęliście razem z Simonem zaraz po Euro. Postanowiliście oszczędzać dlatego zdecydowaliście się na kawalerkę. Po całym dniu w pracy marzyłaś tylko o odpoczynku w ciszy. Kiedy jednak przekroczyłaś próg dopadł cię rozentuzjazmowany Simon:
- Zapisałem nas na szkołę rodzenia!
Jesteś pewna, że gdybyś miała w buzi jakąkolwiek ciecz to w szoku oplułabyś pewnie teraz całą podłogę.
- Że co zrobiłeś?! – pytasz a właściwie prawie krzyczysz.
- Nie cieszysz się? – twój przyjaciel robi smutną minę jakbyś swoją reakcją bardzo go zawiodła.
Simon za bardzo poczuwał się do roli ojca i powoli cię to przerażało.
- Imię dla dziecka też już wybrałeś? – pytasz poirytowana.
- Tak – odpowiada niepewnie – Laurine jeśli będzie dziewczynka i Louis jeśli chłopiec. Tak miał na imię mój dziadek i wiesz chciałbym…
- Dość! – wybuchasz wreszcie – to ja jestem w ciąży, nie ty!
Widzisz minę smutnego, zszokowanego Simona. Czujesz wyrzuty sumienia. On chciał dobrze, jak zwykle po prostu chciał dla ciebie jak najlepiej.
- Przepraszam – mówisz cicho podchodząc do niego.
Simon jednak odwraca się i idzie do kuchni. Teraz czujesz się jeszcze gorzej. Idziesz za nim i wtulasz się w niego.
- Przepraszam – powtarzasz obejmując go.
Po chwili on też cię obejmuje. Jest jedną z tych osób na świecie, które zrobiłyby dla ciebie wszystko i żałujesz, że na niego nakrzyczałaś.
- Kocham cię Fran, wiesz to – słyszysz jego smutny głos – chcę dla ciebie jak najlepiej, może trochę przesadzam.
- Może trochę – powtarzasz za nim i oboje się uśmiechacie – czyli Laurine i Louise tak?

*

Pakujesz swoje rzeczy do walizek. Czeka cię kolejne zgrupowanie. Byłeś wdzięczny siostrze, że do ciebie przyszła i pomogła ogarnąć mieszkanie. Zdecydowanie łatwiej jest z kobietą. Dawniej kiedy mieszkałeś jeszcze z Eriką to ona zajmowała się domem. Teraz zostałeś sam. Zmywanie jeszcze mogłeś przeżyć, ale pranie to był dla ciebie istny horror a właściwie najgorsze było prasowanie. Byłeś świadomy, że w życiu stworzono cię do dwóch rzeczy do bycia piłkarzem i do bycia ojcem. Byłeś tego pewien, to kochałeś. Na pewno jednak nie byłeś stworzony do bycia „panią domu”. Podczas pakowania znajdujesz na dnie walizki jeszcze tej z czasów Euro, gazetę. Tą samą gazetę na której widniało gigantyczne zdjęcie twoje i Fran. Zachowałeś ją sobie. Właściwie sam nie wiesz dlaczego, ale poczułeś, że to jedyne co ci zostanie po waszej relacji, po tym całym turnieju. Skreśliłeś ją gdy dowiedziałeś się, że jest w ciąży z innym a chodzi na spacery po Paryżu z tobą. Urwałeś kontakt, nie odzywałeś się bo uznałeś, że tak będzie najlepiej. Gdybyś z nią pisał albo rozmawiał na pewno nie mógł byś o niej zapomnieć, trudniej byłoby ci znieść rozłąkę. Jak się okazało i tak było cholernie trudno. Myślałeś o niej prawie w każdej chwili, cały czas była w twojej głowię. Wspominałeś każdą waszą rozmowę, każde spotkanie. Nie mogłeś nic na to poradzić, ona była twoją pierwszą miłością a podobno pierwszych miłości nigdy się nie zapomina. Chciałbyś ją kiedyś jeszcze zobaczyć, móc popatrzeć w te jej cudne piwne oczy, dotknąć tych ciemnych, delikatnych włosów. Jednak ona wybrała. Jeśli wolała tego całego Simona od ciebie, to ty nie będziesz jej stał na drodze, odpuścisz. Niech sobie układa życie, ty też kiedyś ułożysz sobie swoje.  

*

Idziesz przez las. Masz na sobie tylko zwiewną, letnią sukienkę i nic więcej. Bosymi stopami dotykasz ziemi. Rozglądasz się na boki, wszędzie są tylko drzewa. Nie masz pojęcia co tutaj robisz, ale idziesz cały czas do przodu. Niespodziewanie słyszysz czyjś krzyk. Ktoś woła twoje imię. Wyraźnie słychać krzyk z jednej strony lasu, zaczynasz iść w tym kierunku. Po chwili rozpoznajesz, że to głos Antiego. Przedzierasz się przez drzewa chcąc zobaczyć gdzie jest źródło głosu. Nagle słyszysz drugi krzyk. Znowu ktoś woła twoje imię, ale tym razem z przeciwnej strony. Rozpoznajesz, że to głos Simona i zaczynasz iść w tamta stronę. Potem słyszysz poprzedni krzyk Antiego. Każdy z nich jest w innym miejscu a ty nie wiesz w którą stronę masz iść. Każde drzewo wygląda tak samo. Krzyki mieszają się ze sobą. Nie wiesz czy powinnaś iść w stronę Antiego czy Simona. Nic nie wiesz. Kucasz i zakrywasz uszy dłońmi. Musisz się skupić. Niech oni przestana krzyczeć. Nie wiesz co masz robić. W głowie cały czas słyszysz swoje imię. Czujesz, że to zaraz rozsadzi ci czaszkę. Wstajesz i próbujesz się zdecydować w którą stronę iść, ale nie potrafisz. W końcu wypowiadasz imię Antiego, cicho prawie szepcząc i w tym samym momencie zapanowuje cisza. Stoisz sama pośrodku lasu i nie słychać już nic.
Budzisz się zlana potem. Szybko oddychasz i podnosisz się do pozycji siedzącej. Czujesz wewnętrzny niepokój, który powoli cię opuszcza. Spoglądasz w bok i widzisz spokojnie śpiącego Simona. Kiedy śpi wygląda tak słodko. Dostrzegasz, że za oknem powoli już świta. Bierzesz głęboki wdech i wydech a potem znowu przykładasz głowę do poduszki. To był tylko sen, tylko sen powtarzasz sobie w myślach. 



***
Ten rozdział jest takim przejściowym. W następnym będzie się sporo działo. Szykujcie się. 

Jak myślicie Fran urodzi chłopczyka czy dziewczynke? 

Na koniec jeszcze mała informacje, że blog ma już prawie dwa miesiące. Dziękuje każdemu kto był z tą historią przez ten cały czas. Sama jestem zdzwiona, że tak systematycznie publikuje.

Buziaki i do nastepnego. 


niedziela, 4 września 2016

10. Przegrywać też trzeba umieć

„Nie każda przegrana jest porażką”


Czas pędził nieubłaganie i tak nim się obejrzałaś nadszedł dzień wielkiego finału. Dziesiąty lipca, najważniejsza data w tym roku dla wszystkich fanów piłki nożnej. Oczy kibiców z całej Europy skierowane były dzisiaj na Paryż. Na stadionie narodowym Francji miały zmierzyć się ze sobą dwie drużyny, puchar i mistrzostwo dostanie jednak tylko jedna. Miałaś wielką nadzieję, że to Francja okaże się lepsza, że Anti strzeli kilka bramek a te mistrzostwa każdy zapamięta jako jedne z najlepszych. Nawet nie zauważyłaś jak te wszystkie dni przeleciały ci przez palce, jak szybko odbyły się te wszystkie mecze. Teraz stałaś w hotelowym korytarzu oczekując na windę wyszykowana już na ten ważny mecz. Miałaś na sobie meczową koszulkę Griezmanna którą on sam dzień wcześniej ci podarował, zwykłe białe szorty bo żar lejący się tego dnia z nieba nie pozwalał na założenie czego dłuższego. Włosy związałaś w koński ogon, żeby nie przeszkadzały ci w kibicowaniu. Na policzku miałaś wymalowaną trójkolorową flagę. Byłaś w pełni gotowa, miałaś jechać na mecz autokarem razem z całą drużyną. Namówił cię do tego Anti a skoro znałaś już prawie wszystkich piłkarzy z reprezentacji nie wzbraniałaś się przed tym pomysłem. Ponaglałaś w myślach windę pewna, że na dole już wszyscy na ciebie czekają. Niespodziewanie dostrzegłaś biegnącego przez korytarz Simona. Trzymał w ręku jakaś gazetę gdy wreszcie do ciebie dobiegł oparł się o twoje ramie i oddychał ciężko zmęczony tym sprintem.
- Patrz – wydusił wreszcie z siebie ledwo łapiąc oddech, podał ci trzymaną wcześniej gazetę.
Od razu zorientowałaś się, że na okładce jest gigantyczne zdjęcie przedstawiające ciebie i Griezmanna jak przytulacie się na środku ulicy podczas waszego niedawnego spaceru po Paryżu. Otworzyłaś szerzej oczy ze zdziwienia, nie miałaś pojęcia, że ktoś robił wam wtedy fotki. Paparazzi potrafią się jednak dobrze ukryć. Przeczytałaś nagłówek pod zdjęciem „Piłkarz znalazł sobie nową ukochaną! Kim jest tajemnicza partnerka Griezmanna?”
- Nic nie mówiłaś, że jesteście już razem – w głosie Simona od razu wyczułaś pretensję.
- Nie jesteśmy! Powiedziałabym ci gdyby to było prawdą! – oburzyłaś się.
- On już wie o fasolce? – słyszysz pytanie bruneta.
- Nie – odpowiadasz a potem przypominasz sobie o swoim postanowieniu – ale dowie się, powiem mu po meczu.
Wtedy dostrzegasz w Simonie zmianę. Przełyka ślinę i przez moment masz wrażenie, że w jego oczach mogłaś dostrzec panikę i strach.
- Jesteś pewna, że chcesz to zrobić? – pyta niepewnie.
Wpatrujesz się w niego intensywnie wyczuwając, że chyba jest lekko zazdrosny, że boi się jak wszystko potoczy się gdy zdecydujesz się wyjawić prawdę. Nim jednak cokolwiek odpowiesz otwierają się przed wami drzwi windy.
- Wreszcie – rzucasz z ulgą i wchodzisz do środka.
Simon staje na przeciwko ciebie. Podnosisz na niego wzrok, stoicie tak przez chwile wpatrując się w siebie aż drzwi windy  zamykają się za wami. Twój przyjaciel przeczesuje ręką włosy co zdradza go, że się denerwuje. Zawsze tak robił gdy coś go stresowało.
- Emmm Fran słuchaj – zaczyna niepewnie a ty powoli zaczynasz stresować się tak samo jak on, spuszczasz wzrok w obawie, że zaraz padną słowa, które zmienią waszą relacje na zawsze – wyobraź sobie, że jest pewien chłopak, który jest zakochany w pewnej dziewczynie – znowu przeczesuje ręką włosy – i boi się jej o tym powiedzieć, zawsze chciał to zrobić, ale się bał.
Serce zaczyna bić ci z zawrotną prędkością, to właśnie się dzieje. Twój Simon, twój najlepszy przyjaciel zaraz wyzna ci miłość co przekreśli wszystkie wasze lata przyjaźni i zepsuje całą waszą relację. Stałaś jak zaczarowana i wpatrywałaś się w niego bo nie miałaś pojęcia co miałabyś ze sobą począć w takiej chwili  a gapienie się na niego wydawało ci się jedyną dobrą opcją.
- No i ten chłopak czuje, że może teraz jest odpowiednia chwila bo jak nie teraz to nigdy – w tym samym momencie w którym wypowiada ostatnie słowo pochyla się w twoją stronę i niespodziewanie łączy wasze usta w jedno. Składa na twoich ustach tak delikatny i czuły pocałunek, że z przerażaniem stwierdzasz, że czujesz miłe ciepło w sercu. Sama nie potrafisz tego pojąć, ale jakoś ci się to podoba. Kiedy stoicie tak pośrodku windy złączeni w pocałunku drzwi otwierają się.

*

Grałeś już w piłkę tyle lat, że powinieneś być bardziej odporny na stres. Tymczasem nerwowo chodziłeś po korytarzu w tą i z powrotem nie mogąc się na niczym skupić. Za moment mieliście już jechać na stadion. Czekaliście tylko na Fran, która zapewne spóźniała się przez te wszystkie babskie sprawy takie jak makijaż czy fryzura. Jesteś w stanie to zrozumieć. Przystajesz przed windą w oczekiwaniu, że niedługo pojawi się w niej twoja przyjaciółka.  Fakt, że jedzie z wami i będzie ci kibicować z trybun z twoja koszulką napawała cię dumą i szczęściem. Chciałeś mieć ją blisko, miałeś też swoje postanowienie gdy tylko wygracie finał podejdziesz do niej i powiesz wszystko co czujesz. To będzie wasza chwila, koniec z tymi durnymi „przyjaciółmi” jakich udawaliście przed sobą. Miałeś wielką nadzieje, że ona czuje do ciebie to samo co ty do niej. Niespodziewanie jednak obok ciebie pojawia się Gabriel. Zerka na stojący przed hotelem autobus i wsiadających do niego piłkarzy a potem znowu przenosi wzrok na ciebie.
- Czego chcesz? – pytasz ostro nie mając zbytniej ochoty na rozmowę z nim, zwłaszcza teraz gdy za moment masz jechać grać najważniejszy mecz turnieju.
- Musisz coś wiedzieć o Francine – mówi rozglądając się na boki.
- Co takiego? – pytasz zaintrygowany.
- Pewnie ci nie powiedziała i cię zwodzi tak jak przez ten cały czas zwodziła mnie ale… - rozgląda się badawczo na boki czy nikt nie podsłuchuje – ona jest w ciąży.
Czujesz jak momentalnie uginają się pod tobą kolana. Doznajesz potężnego szoku.
- Najlepsze jest jednak to, że ojcem dziecka jest ten jej przydupas.
- Simon – mówisz przez zaciśnięte zęby.
Całe twoje ciało ogarnia złość. Próbujesz się jeszcze hamować w końcu Gabriel mógł to wszystko wymyślić aby was poróżnić. Jednak chwile potem drzwi windy pod którą stoicie otwierają się a ty dostrzegasz całujących się w środku Fran i Simona. Czujesz jakby ktoś sprzedał ci na twarz potężnego liścia.
- Chciałem żebyś wiedział – rzuca ci jeszcze na odchodne Gabriel i znika w korytarzu.
Szybko odwracasz się od windy zanim Fran albo Simon orientują się, że ktokolwiek ich widział. Idziesz szybkim krokiem do autobusu. Wchodząc walisz w pierwsze siedzenie z całej siły, wszyscy piłkarze przenoszą na ciebie wzrok. Masz to gdzieś, masz gdzieś wszystko. Po co ci to Euro, po co to wszystko. Najlepiej wróciłbyś do domu, nie masz ochoty patrzeć na Fran. Wydawało ci się, że coś was łączy, teraz jednak rozumiesz jak bardzo się myliłeś.

*

Przez całą drogę na stadion Anti nie odezwał się do ciebie ani razu. Wpatrywał się tylko ślepo w okno. Zaczęłaś powoli wymyślać w głowię scenariusze co może być przyczyną takiego zachowania. Z początku myślałaś, że może po prostu ma już ciebie dość, że mu się znudziłaś. Potem doszłaś do wniosku, że może sam mecz tak go stresuje, że woli siedzieć w skupieniu i nie rozmawiać z nikim. Na końcu w twojej głowię pojawiła się najgorsza opcja, że widział jak Simon pocałował cię w windzie. Szybko jednak odgoniłaś od siebie te myśli. Los musiałby cię naprawdę nienawidzić aby postawić go przed drzwiami windy akurat w tym momencie. Sama nie miałaś pojęcia co myśleć o tym wszystkim. Simona zawsze uważałaś za brata, nie postrzegałaś w nim kandydata na partnera a jednak pocałunek ci się spodobał. Nie potrafiłaś zrozumieć samej siebie. Na pewno nie chciałaś być jedną z tych dziewczyn które latają od jednego do drugiego faceta i zwodzą wszystkich. Kochałaś Antiego. Tego jednego byłaś pewna w stu procentach.
- Jesteśmy na miejscu – słyszysz nad uchem głos Oliviera Girouda, którego zdążyłaś już ostatnio ochrzcić ksywką „wielkoluda” przez jego wzrost.
Piłkarze podnoszą się z miejsc i powoli wychodzą z autokaru. Zerkasz na Antiego w nadziei, że nawiążecie jakiś kontakt wzrokowy ale piłkarz bez słowa mija cię i wysiada. Wzdychasz zawiedziona.
- Co mu jest? – dociera do ciebie pytanie „wielkoluda”.
- Nie mam pojęcia – odpowiadasz zgodnie z prawdą.
- Lepiej się pogódźcie mała bo zaraz mamy naprawdę ważny mecz i przydałby nam się szczęśliwy i skoncentrowany Griezmann – mówi posyłając ci szczery uśmiech i wysiada.
Po chwili również i ty wychodzisz z autobusu. Dostrzegasz kamerę, która sunie powoli za piłkarzami wchodzącymi do szatni. Zapewne transmisja ze spotkania już się rozpoczęła. Mijasz zgrabnie kamerzystę z urządzeniem i kierujesz w stronę stojącego niedaleko chłopaka z koszulką „informacja”. Pytasz go jak masz dotrzeć na swoje miejsce a on okazuje się na tyle pomocny, że prowadzi cię na twój sektor i wskazuje gdzie możesz usiąść. Jak szybko się orientujesz jest to sektor dla wszystkich partnerek piłkarzy i ich rodzin. Żałujesz, że nie zdążyłaś życzyć Antiemu powodzenia, ale on nawet na ciebie nie zaczekał tylko od razu zniknął w szatni. Rozglądasz się po stadionie, jest wypełniony do ostatniego miejsca. Wszędzie widać roześmiane twarze kibiców machających swoimi flagami. Wielkość Stade de France czyli największego stadionu we Francji cię powala. Nigdy nie byłaś na tak dużym obiekcie, nie oglądałaś na żywo meczu reprezentacji. Powoli udziela cię się klimat tego miejsca, nie możesz już doczekać się meczu.
- Francine! – słyszysz niespodziewanie za swoimi plecami.
Odwracasz się w poszukiwaniu źródła tego krzyku. Na twojej twarzy od razu pojawia się uśmiech na widok Maud Griezmann, starszej siostry Antiego. Zawsze lubiłaś te postrzeloną dziewczynę. Ostatni raz gdy ją widziałaś miała krwistoczerwone włosy teraz jednak stanęła przed tobą w kruczoczarnych. Na nosie miała jak zawsze duże okrągłe okulary niczym Harry Potter, tak też była fanką tej serii. Anti miał dwójkę rodzeństwa, młodszego brata i właśnie starszą siostrę Maud. Dziewczyna była zupełnie inna niż jej bracia. Miała milion pomysłów na minute, uwielbiała czytać i była fanką praktycznie każdej znanej serii zaczynając od gwiezdnych wojen, przez Władce pierścieni i igrzyska śmierci. W odróżnieniu od swoich braci, którzy wyglądali jak młodzi bogowie i byli niezłymi przystojniakami ona nie przejmowała się zbytnio wyglądem. Nosiła co chciała, czesała się jak chciała i praktycznie w ogóle się nie malowała. Była dzięki temu inna, wyjątkowa i właśnie za siłę swojej odmienności tak bardzo ją lubiłaś.
- Anto mówił, że będziesz – mówi rzucając ci się na szyję i przytulając mocno.
- Tak dawno się nie widziałyśmy – odpowiadasz z uśmiechem.
- Tęskniłaś co? – odsuwacie się od siebie a Maud mierzy cię wzrokiem – Prawie w ogóle się nie zmieniłaś.
- Ty za to jak widzę masz już inny kolor włosów – zauważasz i dotykasz jednego kosmyka.
- Wiesz, że nie lubię rutyny, tamten mnie znudził – oznajmia z szerokim uśmiechem i łapie cię za rękę – chodź usiądziesz z nami.  
- Z nami? – pytasz zdezorientowana.
- Ze mną i resztą rodzinki Griezmann – mówi ciągnąc cię między krzesełkami – myślałaś, że będziesz jedynym wsparciem Antiego na meczu? Przyjechaliśmy wszyscy. Tylko rodzice poszli przynieść coś do picia.
Uśmiechasz się na wspomnienie famili Griezmannów. Byli jedną z najbardziej zgranych i oddanych sobie rodzin jakie znałaś. Potrafili w jeden dzień spakować się i wyjechać do zupełnie nieznanego kraju za Antim bo tam odkrył go jeden z klubów. Wspierali jego karierę, dla niego lata temu opuścili rodzinne Macon. Zawsze zazdrościłaś im tej relacji jaką mieli. Anto miał najlepszą rodzinę pod słońcem, najlepsze rodzeństwo i najlepszych rodziców. Byłaś pewna, że państwo Griezmann byliby też najlepszymi dziadkami jakich mogłabyś sobie wymarzyć dla swojego dziecka, ale jednak starałaś się o tym nie myśleć. Sprawy związane z ciążą miały wyjść na światło dzienne dopiero po zakończeniu się tego meczu. Teraz powinnaś skupić się na kibicowaniu.

*


Nie mogłeś zebrać się do kupy. Byłeś totalnie rozbity po tych wszystkich wiadomościach, których się dowiedziałeś. Przed oczami cały czas widziałeś Simona całującego Fran. Gotowało się w tobie. Twoja Fran i ten…ten jej przydupas. Mogłeś wcześniej zorientować się co się święci, wcześniej wyznać Fran swoje uczucia, może wtedy ty stałbyś w tej windzie i ją całował. Teraz jednak powinieneś skupić swoje myśli na meczu, ale nie potrafiłeś. W twojej głowie było wszystko tylko nie skupienie i koncentracja. Psułeś prawie każde podanie, każdą dobrą akcje. Trwał finał mistrzostw Europy a wy przegrywaliście 1-0. Portugalia strzeliła wam bramkę a wy nie potrafiliście nic z tym zrobić. Starałeś się, każdy z reprezentacji się starał jednak to nie był twój dzień. Czułeś się już zmęczony tym wszystkim, całym turniejem, bezmyślną i ślepą miłością do Fran, męczyły cię już też oczekiwania kibiców. Niech sami sobie wejdą na murawę to zobaczą jak ciężko jest. Miałeś ochotę wykrzyczeć całemu światu, żeby się od ciebie odwalił, żeby dał ci wreszcie spokój i przestał co chwile kłaść kłody pod nogi. Nie powinieneś tego mówić ani nawet myśleć, ale chciałeś żeby mecz się już skończył, chciałeś się spakować, opuścić Paryż i wyjechać na wyczekiwany urlop. Odpocząć od piłki, właściwie odpocząć od wszystkiego i wszystkich. Dałeś już na tym turnieju z siebie wszystko i nie miałeś siły na więcej. Spojrzałeś po zmęczonych, zalanych potem twarzach kolegów z drużyny i zrozumiałeś, że każdy z was ma tak samo. Niespodziewanie do twoich uszu dociera głos gwizdka sędziego. Koniec. Przegraliście. Przez chwile stoisz w osłupieniu jakby dopiero docierało do ciebie co się stało. Mrugasz kilkukrotnie. Widzisz radość piłkarzy Portugali, krzyczą, tańczą i cieszą się. Pokładałeś w tych mistrzostwach wielkie nadzieje, chciałeś wygrać i podnieść dumnie puchar. Nie udało się. Zostawiłeś na tym boisku serce, nic więcej nie mogłeś zrobić. Widzisz smutne, zawiedzione miny kolegów. Każdy ma spuszczoną głowę, czujecie, że zawiedliście. Nie tylko kibiców ale też siebie. Podnosisz wzrok na trybuny, szukasz wzrokiem jej. Szukasz swojej Fran, jeśli i w jej oczach zobaczysz smutek i zawód to nie będziesz mógł sobie wybaczyć. Jeśli zawiodłeś ją to będzie dla ciebie największy cios. Nie dostrzegasz jej jednak, miesza ci się z innymi kibicami ubranymi w te same barwy. Nie widzisz jej, ale masz przeczucie którego nie potrafisz opisać, przeczucie, że wcale jej nie zawiodłeś, że jest z ciebie dumna i dla niej wynik tego meczu nie miał znaczenia. Dla niej i tak zawsze byłeś wygranym. 




***
W ten sposób kończy się część tego opowiadania z Euro w tle. Turniej zakończył się dawno temu, dzisiaj ruszyły już eliminacje do kolejnego wielkiego turnieju piłki czyli mistrzostw świata. 

Następny rozdział będzie miał przeskok czasowy i akcja tej historii będzie już taka sama jak czasy obecne. 

Jak wiadomo ruszyła szkoła dlatego życzę wam udanego roku i świetnych wyników a tym z was, które są już na studiach zazdroszczę jeszcze miesiąca wolnego. 

Na koniec chcę was też zaprosić na coś nowego mojego autorstwa. Jest to dla mnie dość mocno osobiste opowiadanie, które mam nadzieje wam się spodoba i będziecie tam ze mną tak samo jak tu. W wolnej chwili zapraszam więc na "niepewność uczuć". Oczywiście mojego Antiego i Franki nie zostawiam, kocham ich bardzo i dalej będe o nich pisać. 

Obserwatorzy