„W prawdziwej miłości nie chodzi o to, żeby
być nierozłącznym, tylko o to by rozłąka
nic nie zmieniła.."
Turniej miał rozpocząć się już jutro.
Piłkarze ostro trenowali, co chwile mieli jakieś zajęcia, więc w hotelu prawie
ich nie było. Podobno chwile wytchnienia dostaną dopiero po jutrzejszym meczu
otwarcia, tak przynajmniej twierdził twój mąż. Ze względu na spore zamieszkanie
na czas całego Euro zamieszkałaś wraz z Gabrielem w hotelu, miał tyle
obowiązków, chciał żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik a najłatwiej
było wszystkiego dopilnować będąc na miejscu. Kochał swoją prace i szanowałaś
go za to. Na dzisiaj zaplanował w hotelowych ogrodach uroczysty bankiet z
okazji rozpoczęcia tego całego piłkarskiego święta. Zaproszona była cała
reprezentacja Francji, wszyscy sponsorzy a nawet pracownicy hotelu. Gabriel
stwierdził, że przyda się taka impreza zanim wszyscy przez to Euro całkowicie
zwariują. Zdawałaś sobie sprawę, że bankiet będzie kolejna okazją podczas
której mogłabyś natrafić na Griezmanna. Dlatego właśnie znowu sterczysz przed
lustrem starając się doprowadzić do jak najlepszego stanu. Nie znasz się
zbytnio na modzie, to nie twoja działka. Wstyd to przyznać przecież mieszkasz
niedaleko Paryża, stolicy mody. Większość Francuzek to zresztą niezwykłe
fashionistki, ale nie ty. Wybierasz na bankiet zwykłą, zwiewną sukienkę w
kwiaty. Na dworze jest taki upał, że nie
wyobrażasz sobie zakładać nic przylegającego jakoś mocno do ciała. Makijaż
również starasz się ograniczyć do minimum, włosy rozczesujesz tylko szybko
szczotką i rozrzucasz na ramionach.
- Jak zwykle wyglądasz cudownie – odwracasz
się gwałtownie słysząc głos męża. Gabriel podchodzi do ciebie i całuje cię
troskliwie w czoło - Mam nadzieje, że będziesz się dzisiaj dobrze bawić, starałem się zaplanować
ten bankiet jak najlepiej.
Uśmiechasz się ciepło w jego stronę.
- Na pewno wszystko będzie świetnie, ale
lepiej już idźmy bo jak zwykle będziemy spóźnieni.
Bierzesz jeszcze leżącą na łóżku torebkę i
ciągniesz męża za sobą.
*
Po kilku godzinach bankietu mogłaś już
stwierdzić, że zdecydowanie nie nadajesz się na takiego typu sztywne imprezy.
Cała kadra piłkarzy przyszła elegancko ubrana w garnitury. Wyglądali niezwykle
seksownie, wręcz jakby dzisiaj każdy z nich miał się oświadczyć ukochanej albo
brać ślub. Ty nie pasowałaś do nich zupełnie, wyglądałaś w swojej letniej,
zwiewnej sukience jakbyś szła na plaże lub na spacer, na pewno jednak nie na
elegancki bankiet. Gabriel za to wpasował się doskonale, rozmawiał z każdym,
czuł się dobrze w ich towarzystwie. To dodatkowo cię dobiło, bogaci ludzie
trzymają się razem, ty gdyby nie ślub z Gabrielem w ogóle nie znalazłabyś się w
ich świecie. Postanawiasz się, więc ulotnić pewna, że i tak nikt nie zauważy
twojej nieobecności. Idziesz w głąb ogrodów do małej altanki, która dzisiaj w
świetle zachodzącego słońca wygląda wyjątkowo urokliwie. Opierasz się o
barierkę, wiatr rozwiewa ci włosy a ty czujesz się już znacznie lepiej niż
chwile temu w tym towarzystwie sztucznych uśmiechów i kulturalnych, biznesowych
rozmów. Jesteś prostą, zwyczajną dziewczyną i nie możesz ukrywać, że jest
inaczej próbując się tam wpasować.
- Hej – słyszysz nagle za plecami i niemal podskakujesz wyrwana z
zamyślenia.
Odwracasz się gwałtownie w stronę z której
doszedł cię głos. Pierwsze co rejestrujesz to zapach wyjątkowo pociągających
męskich perfum. Potem dostrzegasz jego.
Podchodzi do ciebie wolno i staje obok opierając się o barierkę jak ty przed
chwilą. Serce zaczyna bić ci z prędkością bliską zawałowi. Stwierdzasz, że Anti
w garniturze, białej koszuli i całej tej otoczce eleganckiego dżentelmena
wygląda tak nieziemsko pociągająco, że niemal się rozpływasz.
- Uciekłaś z bankietu? Też nie kręcą cię
takie imprezy? – patrzy na ciebie a właściwie to lustruje wzrokiem i to centymetr
po centymetrze czujesz jak przejeżdża po tobie wzrokiem. Peszysz się i pewnie
robisz cała czerwona, nie czułaś na sobie jego spojrzenia od tak dawna. Starasz
się jednak opanować, przecież nie możesz zdradzić jak bardzo za nim tęskniłaś,
że wcale nie masz szczęśliwego życia.
- Chciałam pobyć chwile sama – odpowiadasz
wreszcie.
- Czyli przeszkadzam? – pyta.
- Nie, możesz zostać.
Stoicie przez chwile w milczeniu. Nadal nie
możesz uwierzyć, że po tylu latach stoicie obok siebie jakby nigdy nic. On patrzy
przed siebie, wydaje ci się, że o czymś intensywnie myśli. Nie wiesz czy
powinnaś coś powiedzieć czy nie. Przez tyle lat układałaś w głowie co mu
powiesz jeśli jeszcze kiedyś się spotkacie a gdy teraz to się stało masz pustkę
w głowie.
Po chwili jednak on odwraca głowę w twoją
stronę, patrzy na ciebie tymi swoimi cudownymi niebieskimi tęczówkami w których
rozpływałaś się jeszcze parę lat temu.
- Szkoda, że wszystko między nami tak się kiedyś
potoczyło – mówi przerywając cisze a w jego głosie wyrazie słychać szczery żal.
- Widocznie tak miało być – odpowiadasz smutno.
- Często myślałem „co by było gdyby” wiesz? Jakie
miałbym życie teraz gdybyśmy się wtedy nie rozstali.
- Z pewnością inne – mówisz ze śmiechem na
co on również reaguje tak samo. Nie zdradzasz mu jak często ty sama również
łapałaś się na takich rozmyślaniach. Gdybanie jednak nie pozwalało iść do
przodu ze swoim życie, ty zbyt często wracałaś do przeszłości.
Na chwile znowu zapanowuje cisza. Słychać
tylko głosy ptaków zamieszkujących hotelowy park. Stojąc na altance w blasku
zachodzącego słońca wyglądacie niczym para kochanków z komedii romantycznej. Spoglądasz
w stronę Antiego i po raz kolejny dostrzegasz, że zastanawia się nad czymś
intensywnie. Widać, że buzują w nim przeróżne emocje a on sam nie wie co robić.
Kiedy wpatrujesz się w niego przez dłuższy moment on to zauważa i jakby dlatego
decyduje się wreszcie coś powiedzieć.
- Słuchaj Fran – na dźwięk twojego
zdrobnienia wychodzącego z jego ust wręcz przechodzi cię dreszcz, gdy byliście
razem tylko on tak do ciebie mówił, za każdym razem zwracał się do ciebie tylko
tak. - Wczoraj dowiedziałem się w którym
pokoju mieszkasz i stałem przez ponad godzinę pod drzwiami walcząc sam ze sobą.
Ostatnio mam problem z radzeniem sobie z tą całą presją narodu na wygraną,
każdy oczekuje, że wygramy cały turniej i zapewnimy Francji zwycięstwo w
Europie. Będzie bardzo ciężko, jest mnóstwo dobrych drużyn dlatego się martwię,
chodzę wykończony psychicznie marzę by już było po tym całym Euro, chcę mieć to
z głowy. Jednak kiedy zobaczyłem cię w wtedy w recepcji na chwile zapomniałem o
tym wszystkim, cała ta presja na moment się ulotniła. Wiesz chodzi o to, że
przypominasz mi o tym co było, o dzieciństwie, życiu i dorastaniu w Macon. O
tamtych beztroskich latach, o graniu dla pasji, nie dla pieniędzy, sławy ani by
spełniać oczekiwania innych. Dlatego pewnie wyjdę na totalnego idiotę, ale
proszę cię Fran możesz mi pomóc przetrwać ten turniej? Bądź moją przyjaciółką,
zachowujmy się jakbyśmy byli nadal w Macon, jak dzieciaki, przyjaciele okej?
Tylko przy tobie będę mógł się tak czuć.
Stoisz zszokowana, nie wiedząc co
powiedzieć. W życiu nie spodziewałaś się takich słów. Z jednej strony czujesz
napływające szczęście z drugiej lekki smutek bo użył słowa „przyjaciółka”. Wolisz jednak nie drążyć tematu i tak
cieszysz się z tego co się stało, z tego co powiedział. Ogarniająca cię, więc w
większej części euforia pcha cię do spontanicznego czynu i rzucasz się Antiemu
na szyje.
- Pomogę ci jak tylko umiem – mówisz
wtulając się w piłkarza. Nawet nie pomyślałaś ile problemów może mieć teraz na
głowie i jaki gigantyczny ciężar i presja na nim spoczywają. Naprawdę szczerze
mu współczujesz sama na pewno nie chciałabyś być na jego miejscu.
- Dziękuję – odpowiada obejmując cię. Wydaje
ci się, że nawet chwile za długo stoicie w uścisku a on kilka sekund przedłuża
wypuszczenie cię z ramion, ale ignorujesz to będąc teraz zbyt szczęśliwa na
jakieś analizy.
- Obiecaj mi też jedno – mówi kiedy wreszcie
odsuwacie się od siebie. – Jeśli jutro
wygramy pójdziesz ze mną i kilkoma chłopakami z kadry do klubu opić to
zwycięstwo. Musimy się zabawić, odstresować i to nie na takim sztywnym bankiecie
jak dzisiaj. Przy tobie na pewno bym się rozluźnił.
- Dobra, zgadzam się, ale tylko jeśli
wygracie.
Anti słysząc twoją odpowiedź uśmiecha się
szeroko. Cieszysz się, jesteś po raz pierwszy od dawna szczęśliwa. Starasz się
nie myśleć o tym, że żadne z was nie wspomniało o swoich partnerach, że tobie
nawet przez głowę nie przeszło by zapytać czy możesz do klubu zabrać Gabriela.
Wolałaś iść sama i taka była prawda. Anti też raczej nie kwapił się zabierać
swoją ukochaną. Powinnaś mieć wyrzuty sumienia, ale ich nie miałaś, przecież
dla Griezmanna byłaś tylko przyjaciółką. Czułaś się przy nim tak dobrze. Przez
chwile jeszcze staliście w altance, śmiejąc się i żartując z tego całego szału
jaki zapanował w Paryżu z powodu piłki a potem kiedy słońce już zaszło
ruszyliście w drogę powrotną. Wróciliście na bankiet, ludzie powoli się już
zbierali, większość piłkarzy wróciła do pokojów hotelowych odpocząć a stoły z
przekąskami opustoszały zupełnie. Dostrzegłaś, że w kierunku twoim i Griezmanna
zmierza z zaniepokojeniem twój mąż. Podszedł do was, posłał w kierunku Antiego
piorunujące spojrzenie a potem przeniósł wzrok na ciebie.
- Kochanie gdzie byłaś? Martwiłem się – mówi
z wyraźną troską w głosie.
- Byłam z Antoinem w altance, rozmawialiśmy
chwile.
- Ominęłaś znaczną część bankietu – teraz w
głosie Gabriela wyczuwasz żal – a i ktoś do ciebie przyjechał, podobno czeka na
ciebie w recepcji.
-
Kto?
- Nie mam pojęcia.
- Pójdę sprawdzić – ruszasz w kierunku
recepcji i posyłasz mężowi przepraszający uśmiech, wiesz, że bankiet był dla
niego ważny.
*
Wbiegasz do recepcji rozglądając się na
boki. Nie spodziewałaś się gości, zwłaszcza teraz gdy rozpoczyna się Euro a w
hotelu nie ma wolnych pokoi. Chwile później spostrzegasz siedzącą na własnych
walizkach młodą dziewczynę w niebotycznie wysokich szpilkach. Rozpoznajesz ją
od razu, to twoja młodsza siostra Henriette. Dwudziestodwuletnia szczupła blondynka, która wszędzie gdzie się pojawi wywołuje kłopoty. Od zawsze
mówiła, że wasze rodzinne małe miasteczko Macon jest dla niej zbyt małe i ją
ogranicza. Zaraz po osiągnięciu pełnoletności wyjechała w świat, co miesiąc
jest gdzie indziej, jak twierdzi lubi żyć na walizkach. Była twoją siostrą, ale
nie popierałaś jej czynów. Ty wolałaś spokój, stabilizacje i jak najmniej chaosu
w życiu, ona za to chaos uwielbiała i często sama go stwarzała. Dlatego widząc
ją w recepcji hotelu nie mogłaś pozbyć się wrażenia, że szykują się kłopoty.
- Henriette witaj – starasz się zabrzmieć
jak najbardziej gościnnie.
- O matko tylko nie to imię, błagam cię.
Mówiłam już tyle razy nazywaj mnie Nene siostrzyczko.
Twoja siostra nie znosiła swojego imienia,
twierdziła, że rodzice skrzywdzili ją tym jak ją nazwali, więc gdy podrosła
wymyśliła sobie nowe. Oczywiście rodzice nie zaakceptowali jej wyboru, ale
większość znajomych i bliskich uległa i zaczęła mówić na nią Nene.
- Co cię tu sprowadza? – pytasz nie
ukrywając jak bardzo jesteś tego ciekawa.
- Oh moja droga – twoja siostra podnosi się
z walizki z gracją, eksponując swoje nie da się ukryć nieziemskie nogi – Czy ty myślałaś, że przegapię największą
imprezę jaką organizuje nasz kraj w tym roku?! Wpadłam na turniej a tak się
składa, że moja siostrzyczka ma za męża dyrektora najładniejszego hotelu w
okolicy. No a więc jestem, razem będziemy kibicować czyż to nie wspaniale? –
siostra macha energicznie rękami z podekscytowania pokazując przy tym długie tipsy.
– Patrz nawet paznokcie sobie zrobiłam w narodowych barwach.
_________________________________________________________
Pojawia się dwójka. Mam wrażenie, że nie wyszła do końca taka jak chciałam. Musiałam jednak jakoś Fran i Antiego połączyć w tą ich dziwną relacje, którą nazwali "przyjaźnią" żeby potem pokazać co ich naprawdę do siebie ciągnie i łączy. Dziękuje też bardzo za każdy komentarz pod poprzednim rozdziałem, bardzo mnie to zmotywowało, żeby tutaj publikować regularnie. Z każdym napisanym zdaniem wkręcam się w tą historię coraz bardziej, mam nadzieje, że wy rownież.
Nie wiem czemu, ale jak to czytam, to w głowie widzę taką bajkową scenerię czy coś w tym stylu.
OdpowiedzUsuńPomimo iż sytuacja póki co nie sprzyja bohaterom, to opisami sprawiasz, że czyta się to tak, pogodniej? Sama nie wiem, ale jest to bardzo przyjemne ;)
"Przyjaciele" - taaa, jasne ;D Bardzo dobrze, że byli wobec siebie szczerzy, ale podejrzewam, że podczas tej ich "przyjeźni" obudza sie dawne uczucia ;)
Jakby nie było na ich drodze póki co stoi wiele przeszkód (np, mąż Fran), ale liczę, że koniec końców pokonają przeciwności ;)
Pisz dalej i pozdrawiam ;)
Bardzo dziękuję za zaproszenie :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to, w jaki sposób piszesz. Czyta się bardzo lekko i z coraz większym zaciekawieniem. Też wydaje mi się, że koniec końców miłość bohaterów powróci :) I oby tak było! Pozdrawiam. xx.
Jak to nie wyszedł jak powinien? Ja jestem całkiem innego zdania - po pierwsze, będę Ci to pisała pod każdym rozdziałem, ale uwielbiam ten sposób pisania. Czytałam wiele blogów, ale czegoś takiego jeszcze nie spotkałam. I to dobrze :)
OdpowiedzUsuńCo do naszych bohaterów.. Gabriel chyba trochę coś podejrzewa... a może jednak nie? Nie wiem, nie umiem rozgryźć tego człowieka.
Gdy pisałaś to, co Anto powiedział do Fran... to tak jakbym sama poczuła to, co on mógł czuć. Jeny, w końcu ta presja, wszystko związane z Euro, jego ambicje.. i znalazł tutaj taką Fran, z którą pewnie nie będą go łączyły tylko i wyłącznie relacje czysto-przyjacielskie, mylę się?
No i ta cała Nene... pewnie narobi bigosu XD
Czekam na następny rozdział, pisz dalej, jest pięknie no i pozdrawiam
Zarys relacji Fran i Griziego, który ogólnie mamy pokazany jest tym elementem, który mi się podoba, bo to między nimi to takie delikatne i ulotne, przynajmniej tak się wydaje. Poza tym mam nadzieję, że nie od razu narobią bałaganu tą swoją "przyjaźnią". A jej siostra, ta cała Nene... no, coś czuję, że ona to konkretnie namiesza.
OdpowiedzUsuńMam wrazenie, ze na tej imprezie cos sie stanie...:D jednakze mysle, ze nikt sie nie obrazi XDDD no i ta siostra Fran... zdecydowanie beda klopoty XDD
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny, duzo weny!!
ps. U Josha i Leny pojawil sie nowy rozdzial, anie mialam jak Cie powiadomic rano :|| duzym ulatwieniem dla mnie (nie lubie smiecic linkami) bylaby zakladka "spam". Buziaki!!
Super. :D
OdpowiedzUsuńChodź nie lubię piłki nożnej, to zostaję. :P Bo mnie bardzo zaciekawiłaś. :>
Czekam na następny i życzę weny. *_*
Zapraszam na pierwszy rozdział. :)
http://niebezpieczna--milosc.blogspot.com/2016/07/1-kino.html
Mam nadzieję, że pozostawisz po sobie ślad. ^_^
Pozdrawiam. :*
Hej :)
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny. Czyta się lekko i przyjemnie i aż chce się więcej. Historia Anto i Fran zapowiada się bardzo ciekawie. Ma być przyjaźń, ale chyba będzie coś więcej.
Życzę weny i zapraszam na bayern-in-love.blogspot.com
Nie wiem co zaplanowałaś na kolejny rozdział, ale mam przeczucie, że ta siostrzyczka również na imprezę pójdzie i ostro namiesza :D Jestem pod wrażeniem. Piszesz jakbyś miała już kilkuletnie doświadczenie. Uwielbiam Cię :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że to pierwszy piłkarski ff jaki czytam, ale naprawdę mi się podoba! Może dlatego, że ogólnie pałam sympatią do Antoniego :D Szkoda, że Fran i Anto nie przetrwali próby czasu, ale takie jest życie. Mimo, że są w związkach to mam wrażenie, że nie do końca zapomnieli o tej dziecięcej miłości, a przynajmniej Fran. Propozycja Anto mnie bardzo zaskoczyła, ale sądzę, że to w jakichś sposób ich do siebie zbliży i kto wie, w jaką stronę to wszystko pójdzie ;)
OdpowiedzUsuńŚciskam i zapraszam na: http://seconda-possibilita.blogspot.com/2016/07/siedem.html <3