poniedziałek, 12 grudnia 2016

Epilog



„Tragedie zdarzają się wszędzie. Możemy doszukiwać się przyczyn, winić innych, wyobrażać sobie jak odmienne byłoby bez nich nasze życie. Ale wszystko to nie ma znaczenia, zdarzyły się i koniec. Musimy zapomnieć o strachu, jaki wywołały i rozpocząć odbudowę.”

7 lat później…
  Sam byłeś pod wrażeniem tego jak bardzo wszystko się zmieniło. Gdy porównywałeś dawne plany z obecną teraźniejszością wszystko było inaczej niż miało być. Człowiek może planować całą swoją przyszłość, wyznaczyć cele i momenty w życiu, które będą wyglądać w określony sposób jednak i tak prędzej czy później los zweryfikuje te plany. Ty niczego już nie planowałeś. Nie rozmyślałeś jak to będzie. Przyjmowałeś to wszystko co dawało ci życie i nie protestowałeś, nie narzekałeś. Dobrze wiedziałeś, że nie ma po co. Człowiek ma naprawdę niewielki wpływ na to co się stanie. Byłeś wdzięczny za to co masz.
  Kiedyś obiecywałeś sobie, że nigdy więcej się tu nie pojawisz. Krzyczałeś jakoby było to przeklęte miasto, źródło całego twojego cierpienia. Z biegiem lat pojąłeś, że to jest właśnie twoja spokojna przystań. To jedyne miejsce na ziemi w którym czułeś się tak dobrze i jedyne, które na każdym kroku wręcz zionęło duszą Fran. Przeklęte Macon które obwiniałeś za całe wyrządzone ci w życiu zło. Za wyprowadzkę w dzieciństwie, za śmierć ukochanej, za wszystko. Teraz te same Macon stało się twoim domem. Nie lubiłeś go opuszczać, zostawiać znajomych twarzy. Długo zajęło ci podjęcie decyzji, że to właśnie tutaj w ukochanym mieście żony, w miejscu które było dla niej niemalże wszystkim chcesz wychować waszego synka. Harry był wniebowzięty, praktycznie od razu pokochał nadmorską miejscowość. Osiadłeś w Macon na stałe po trzech latach od śmierci Fran. Zdecydowałeś się wtedy zakończyć karierę piłkarska i skupić przede wszystkim na rodzinie. To była jedna z najlepszych decyzji w twoim życiu.
  Postawiłeś bose stopy na piasku. Uwielbiałeś te uczucie gdy małe ziarenka wkradały ci się między palce. Słońce powoli chowało się już za horyzont. Z plaży schodziły właśnie ostatnie osoby. Ty jak zwykle na przekór wszystkiego dopiero się na niej pojawiłeś. Zbliżyłeś się do brzegu pozwalając by morska fala podmyła ci nogi. Odsunąłeś się jednak szybko czując paraliżująco zimno wody.
- Harry nie mocz się, woda jest lodowata! – krzyknąłeś w stronę syna widząc, że z wielkim uśmiechem podwija na brzegu spodnie. Zbliżyłeś się do niego i pokręciłeś przecząco głową – Zdecydowanie za zimna.
- No tato, proszę – usłyszałeś w odpowiedzi i zostałeś obdarzony błagalnym spojrzeniem cudownych, głęboko, brązowych tęczówek syna. Dokładnie takich samych jakie widywałeś pod trzepoczącymi rzęsami Fran. Harry był jej kopią, idealną w każdym calu kopią. Miał jej oczy, włosy, rysy twarzy, wszystko.
- Nie patrz tak na mnie – roześmiałeś się – wiesz ciotka na pewno by ci pozwoliła, ale ze mną nie ma tak łatwo. Jedno spojrzenie nie wystarczy bym zmienił zdanie – oznajmiłeś i przeczesałeś mu jego brązowe włosy przez co od razu zaczął je poprawiać.
- Właśnie, mogłem przyjść z ciocią Nene ona zawsze mi pozwala – pohamowałeś śmiech słysząc naburmuszony ton głosu syna.
- Już nie fochaj mi się tutaj – machnąłeś ręką – niech stracę, idź! Dosłownie na moment i wracasz!
- Dzięki tato – usłyszałeś w odpowiedzi i już po chwili podziwiałeś rozentuzjazmowany bieg Harrego do brzegu.
 Usiadłeś wygodnie na piasku aby obserwować młodego. Patrzyłeś na uderzające o brzeg fale i momentalnie przypomniał ci się dzień w którym to siedziałeś w tym miejscu czekając na Fran aby się jej oświadczyć. Przypomniałeś sobie jej uśmiech, jej symboliczne „tak” i musiałeś mocniej zacisnąć powieki aby się nie rozpłakać. Ta plaża była wasza, tamtego dnia wschód słońca obserwował waszą miłość, dzisiaj zachód obserwował Harrego czyli coś co z tej miłości powstało. Uśmiechnąłeś się pod nosem. Twoja miłość z Fran była jak sen. Cudowny, francuski sen.
 Niespodziewanie poczułeś, że ktoś siada obok ciebie. Spojrzałeś w bok i dostrzegłeś Nene.
- Jak zajdzie słońce zrobi się chłodniej, więc przyniosłam koce – oznajmiła przysiadając się do ciebie i otulając was jednym z kocy.
- Mogłaś przynieść też ręcznik bo Harry oczywiście wszedł do wody – rzuciłeś z uśmiechem.
- Ręcznik też mam.. i kanapki – spojrzałeś na Nene zdziwiony. Była niezastąpiona, naprawdę gdyby nie ona nawet nie wiedziałeś co by było. Dziękowałeś losowi, że ci ją zesłał. Byłeś niesamowicie wdzięczny, że mieliście siebie. Od czasu tamtej rozmowy na cmentarzu bardzo się do siebie zbliżyliście. Oboje pomogliście sobie wyjść z rozpaczy po stracie bliskich. Rozumieliście się jak nikt inny.
- Jesteś najlepsza – odpowiedziałeś na co ona wtuliła się w twoje ramie. Oboje obserwowaliście Harrego, który na brzegu próbował przeskakiwać zbliżające się fale. Na plaży byliście już sami. Poczułeś się w tamtym momencie najzwyczajniej w świecie szczęśliwy i nie chciałeś by ta przyjemna chwila się skończyła. Życie mocno dało ci w kość i gdy teraz nareszcie było dobrze, marzyłeś tylko o tym by nic się nie popsuło. Czułeś spokój na duszy. Gdybyś tylko wiedział, że na plaży nie byliście całkowicie sami. Był ktoś jeszcze, ktoś kogo nie widzieliście, ale ten ktoś doskonale widział was. Na wydmach z boku siedziała kobieta, która obserwowała was za każdym razem gdy przychodziliście na plaże. Siedziała i uśmiechała się, czuwała nad wami, chociaż nie mieliście o tym pojęcia. 




THE END 


***
Anto nigdy nie ożenił się po raz drugi. Dotrzymał obietnicy z przed ołtarza i aż do śmierci pozostał mężem jednej kobiety. Harry często pytał o mamę aż pewnego dnia tata opowiedział mu całą historię. Po zakończeniu kariery sportowca Griezmann został trenerem młodzików w miejscowym klubie w Macon, trenował między innymi własnego syna. 

Nadszedł koniec. Mam nadzieję, że podoba wam się zakończenie. Publikuje epilog właśnie dzisiaj ponieważ 12 grudnia mija równo 5 miesięcy odkąd pojawił się pierwszy rozdział. Tworzyłam te historie a wy byliście tutaj ze mną przez cały ten czas. Jest to pierwsze opowiadanie w moim wykonaniu które napisałam w całości, dobrnełam do końca i nawet w miarę regularnie publikowałam. Nie będę ukrywać zżyłam się z Fran i Antim. Stali się dla mnie niezwykle ważni i kochałam o nich pisać. Ciężko mi uwierzyć, że z jednego pomysłu jaki narodził się podczas oglądania finału Euro 2016 w lipcu mogła powstać cała ta historia. Z początku oczywiście miało być inaczej, Fran miała zdradzać Gabriela i tkwić długo w toksycznym związku z facetem , którego nie kochała. Nene miała być siostrą psiapsiółą głównej bohaterki i doradzać jej we wszystkim a potem zakochać się w jednym z piłkarzy. Simon z początku nawet miał nie istnieć, pomysł na niego powstał już w trakcie pisania, a na koniec stał się bohaterem o którym najbardziej lubiłam pisać.

Jestem ogromnie wdzięczna każdej osobie, która zostawiła tutaj po sobie ślad. Dziękuje za wszystkie odwiedziny, komentarze i ciepłe słowa. W szczególności chciałabym podziękować Mrs. Minnie Mouse, Karo_Nowaq , wingspiker, dominka b, #teamGrizi, Lila Olimpia, Inertia, Kyane, Marta Kotecka, że wytrwały do końca. Dziękuje wam dziewczyny za wszystkie wasze komentarze, naprawdę nieźle mnie motywowały. Gdyby nie wy może nie ukończyłabym tego opowiadania. Jestem również wdzięczna wszystkim innym za to, że byli. Liczę, że pod tym rozdziałem każdy kto czytał i był, nie ważne czy od początku, od połowy czy nawet od niedawna da o sobie znać. Jestem naprawdę ciekawa ile osób czytało. Podczas trwania tej historii poznałam masę wspaniałych ludzi, dziewczyn, które piszą niesamowicie i mam nadzieję, że żadna z nich nie przestanie publikować.

Tworzyłam dla was. Dla moich czytelników. Jeśli są tutaj osoby, które nadal chciałyby pozostać ze mną to zapraszam na mój nowy projekt: ostatnie lato
Kilka osób pytało co będzie z niepewnością uczuć postanowiłam połączyć to i mój drugi pomysł z czego stworzyło się właśnie to coś. Będę przeszczęśliwa jeśli dołączycie i zostaniecie tam ze mną. Francuski sen zamykam ostatecznie, kończę moją przygodę z tą historią. Anti i Harry machają wam na pożegnanie i odchodzą. Teraz dadzą sobie już radę beze mnie. 



Obserwatorzy