„..Kochał ją tak bardzo i od dawna, że nie
mógł pojąć żadnego innego cierpienia, które nie zaczynałoby się od niej”
* Muzyka *
Nigdy nie lubiłaś wesel. Była to tylko strata pieniędzy, które zazwyczaj dawali rodzice by zakochani mogli ogłosić światu swoją wielką miłość. Wesele twojej siostry nie było wyjątkiem. Skończyłaś przy stole z rodzicami i waszą grubą ciotką Grace. Wysoka temperatura, wielki brzuch i zapach spoconych ciał skutecznie zniechęcił cię do tańca na Sali. Siedziałaś, więc w miejscu nie ruszając się przez większość imprezy i podjadając co chwile coś ze stołu. Miałaś gdzieś czy goście wiedzą, że jesteś w ciąży i masz spory apetyt czy po prostu biorą cię za wielką grubaskę, która jeszcze planuje powiększyć swój brzuch. Naprawdę miałaś za sobą ciężki czas. Jakieś kilkanaście godzin temu dopiero co rozstałaś się z miłością swojego życia a teraz musiałaś tutaj siedzieć i uśmiechać się sztucznie udając, że wszystko jest dobrze. Nawet rodzicom nie przyznałaś się do zerwania z Anto. Oni go uwielbiali, twierdzili, że nie mogli sobie wymarzyć lepszego zięcia i wypytywali jak żyje się wam w Madrycie. Nie chciałaś ich zawieźć, rozczarować, że w przeciwieństwie do Nene nie umiesz ułożyć sobie życia, więc kłamałaś jak z nut. Nieobecność Griezmanna tłumaczyłaś meczem.
- Córciu idź zatańcz chociaż jeden taniec –
zachęcała cię matka jednocześnie poprawiając rozwaloną fryzurę.
- Świetnie mi się tutaj siedzi, wole zostać,
ale dziękuję za troskę mamo – odpowiedziałaś chwytając za kolejne leżące na
tacy przed tobą winogrono.
W przeciwieństwie do ciebie większość gości
chyba naprawdę dobrze się bawiła. Parkiet nie świecił pustkami, Nene wyciągała
gości na środek i starała się rozmawiać z każdym. Wyglądała naprawdę zjawiskowo
gdy w białej sukni przemieszczała się między stolikami. Jej długie blond włosy
specjalnie na ten dzień pofalowane przykrywały jej plecy i poruszały się przy
każdym ruchu głowy. Próbowałaś namierzyć wzrokiem również Simona jednak nie
mogłaś go odszukać. Zapewne miał jakieś ważne obowiązki jako pan młody znikał
co chwile przez co nie zdążyłaś z nim zamienić jeszcze ani słowa.
- Chyba pójdę się przewietrzyć – oznajmiłaś
nie mogąc wytrzymać już duchoty w Sali i obrzydliwej mieszanki drogich perfum
wszystkich gości która unosiła się w powietrzu.
Zostawiłaś torebkę swojemu tacie by ci jej
popilnował i wyszłaś na powietrze przed wejście do wielkiej wynajętej Sali
weselnej. Był środek nocy, więc dookoła panowała ciemność. Jedynym źródłem
światła była właśnie sala za tobą. Wzięłaś kilka głębszych wdechów świeżego
powietrza, którego tak potrzebowałaś i uśmiechnęłaś się lekko z ulgą. Ze
wszystkich sił starałaś się nie myśleć dzisiejszego wieczoru o Antim. Bałaś
się, że rozpłaczesz się tak po prostu przy wszystkich i tylko zrobisz aferę w
tak ważnym dla siostry dniu. Jednak teraz gdy stałaś już na zewnątrz pozwoliłaś
sobie na opuszczenie gardy. Przywołałaś w pamięci twarz niebieskookiego
piłkarza i momentalnie poczułaś jak szklą ci się oczy. Tęskniłaś za nim, już
tak cholernie za nim tęskniłaś, że ból związany z jego stratą nie pozwalał ci normalnie
myśleć. Pragnęłaś, żeby tu teraz z tobą był, żeby cię przytulił, pocałował w
czoło jak zwykle to robił. Westchnęłaś smutno i starłaś z policzka jedną
pojedynczą łzę jaka popłynęła ci z oka. Nie pora by się rozklejać.
Niespodziewanie po swojej prawej stronie usłyszałaś jak ktoś pociąga nosem.
Przeklęłaś w myślach zła, że nie wzięłaś ze sobą komórki by oświetlić teren i
dowiedzieć się czy na pewno nie jesteś tu sama.
- Jest tu kto? – zapytałaś niepewnie w
przestrzeń.
Po chwili z ciemności wyłonił się Simon. Gdy
jego twarz zbliżyła się do oświetlonych drzwi do Sali weselnej dostrzegłaś jego
czerwone od płaczu oczy. Szybko wytarł policzki tak samo jak ty uczyniłaś to
przed chwilą i stanął obok ciebie z udawanym, sztucznym uśmiechem na twarzy.
- Hej – rzucił po prostu ustawiając się
tyłem do światła. Podeszłaś krok w jego stronę robiąc to samo. Staliście teraz
obok siebie stykając się łokciami i wpatrując w ciemność przed wami.
- Co się dzieje? – spytałaś zatroskana. To
raczej nie jest normalne, że pan młody płacze na własnym weselu.
- Właśnie zostaliśmy rodziną – powiedział z
ironią w głosie.
Spojrzałaś na jego pełną bólu twarz, taką
samą jaką kilka miesięcy temu widziałaś po balu gdy pijany urządził wtedy
niezłą scenę. Gdy przyszedł wtedy z tobą porozmawiać był w totalnej rozsypce.
Tak samo jak teraz. Dzisiaj jednak był dla niego cudowny dzień, ożenił się.
- To raczej dobrze tak? – zapytałaś
zakłopotana, naprawdę nic z tego nie rozumiałaś.
- Poślubiłem nie te siostrę Lavelle, którą
chciałem – włożył ręce do kieszeni i pociągnął nosem pewnie nie chcąc się znowu
rozpłakać.
Nie miałaś pojęcia co o tym wszystkim
myśleć. Jeszcze pare godzin temu pod kościołem Simon wyglądał na
najszczęśliwszego mężczyznę na świecie teraz jednak na osobę, która jest na pogrzebie
nie na weselu.
- Tęskniłem za tobą – cisze przerywa
ponownie głos bruneta.
- Ja za tobą też – odpowiadasz zgodnie z
prawdą.
Simon staje naprzeciwko ciebie i spogląda na
twój brzuch. W jego oczach dostrzec można burzę emocji. W końcu pociąga nosem i
podnosi na ciebie czerwone, zmęczone od płaczu oczu. Wygląda naprawdę żałośnie
i smutno, aż ten widok ściska ci serce.
- Szybko urosła ta „fasolka” – mówi
uśmiechając się przez łzy – już nie jest fasolką.
- To będzie chłopiec – informujesz i kładziesz jego dłoń na swoim brzuchu – mocno kopie,
możesz poczuć.
- Chłopiec – powtarza brunet jakby w amoku
jeszcze szerzej się uśmiechając.
Widzisz, że Simon naprawdę czuje z nim więź,
że przez okres kiedy mieszkaliście razem przywiązał się do tej „fasolki”. Stoicie
tak przez chwile oboje wpatrując się z czułością w brzuch i oczekując kolejnego
kopnięcia maluszka. W końcu Simon jakby wyrwany z amoku podnosi głowę, mruga
kilkakrotnie i znowu nakładając na twarz sztuczny uśmiech oznajmia:
- Przepraszam, muszę już wracać do żony.
*
Byłaś pewna, że Simon nie jest szczęśliwy. Nie
wiedziałaś dokładnie co się dzieje, ale patrząc na niego i Nene poruszających
się wolno w rytm jednej z miłosnych ballad na środku parkietu czułaś, że to
tylko gra. Twój przyjaciel pozornie wyglądał na zakochanego jednak w środku
działo się coś o czym chyba nikt nie miał pojęcia. Nie wiedziałaś jak pomóc,
zresztą wolałaś nie ingerować w to wszystko wiedząc, że wtedy zniszczyłabyś
szczęście siostry. Nie dało się przecież zaprzeczyć, że może Simon nie kochał
Nene, ale ona żywiła do niego uczucie tak mocne, że aż nie dało się tego
opisać. Ślub był spełnieniem jej marzeń, od dzieciństwa podkochiwała się
przecież w Simonie. Nie miałaś prawa niszczyć jej życie nawet jeśli ona kiedyś
próbowała zniszczyć twoje. Sama wiedziałaś lepiej niż ktokolwiek inny jak to
jest poślubić kogoś z rozsądku a nie miłości, więc nie mogłaś oceniać zachowania
przyjaciela. Wyszłaś przecież za mąż za Gabriela bo tego oczekiwali wszyscy,
doradzali ci i zachęcali. Stwierdziłaś, że można spróbować bo byłaś pewna, że
nic lepszego w życiu cię nie spotka. Kto wie może Simon myślał podobnie a może
naprawdę szczerze kochał twoją siostrę a jego wywnętrzę rozdarcie i demony były
spowodowane czymś innym. Nim się obejrzałaś wesele zbliżało się do końca. Za
oknami powoli robiło się jasno. Dochodziła piąta nad ranem i większość gości
opuszczała już sale. Ty sama co chwile ziewałaś ze zmęczenia. Zdążyłaś opróżnić
też całą tace z winogronami stojącą przed tobą, więc uznałaś to za znak do
wyjścia. Podniosłaś się z miejsca i skierowałaś w stronę rodziców chcąc zapytać
czy też się zbierają. Miałaś w planach odespać imprezę u nich w domu a dopiero
potem zebrać się na lot powrotny.
- Idziesz już? – niespodziewanie zaczepiła
cię Nene.
- Tak, muszę odpocząć – powiedziałaś przytulając
siostrę na pożegnanie – wesele było świetne – dodałaś już bez przekonania.
Na twarzy blondynki pojawił się tajemniczy uśmiech.
Złapała cię za rękę i pociągnęła w stronę wyjścia.
- Mam jeszcze dla ciebie niespodziankę – oznajmiła
jakby nigdy nic porywając się z jej własnego wesela.
- Nie musisz zabawiać gości albo męża? –
zapytałaś zdezorientowana widząc jak siostra wpycha cię do podstawionej pod
sale taksówki.
- I tak już wszyscy wychodzą, a mam zadanie
do wykonania – rzuciła puszczając ci oczko a potem zwróciła się do taksówkarza –
wie pan gdzie ją zawieźć dałam wszystkie instrukcje.
- Nene co ty wyrabiasz? – podniosłaś głos
nie rozumiejąc co się dzieje.
Blondynka zamknęła za tobą drzwi taksówki a
potem schyliła się do ciebie byście mogły porozmawiać przez opuszczone w
samochodzie okno.
- Wybaczyłaś mi to wszystko co ci zrobiła,
okazałaś się najlepszą siostrą na świecie – wyczułaś wzruszenie Nene– dlatego teraz
ja zrobię coś dla ciebie – pocałowała cię w policzek i dała znać kierowcy by
ruszał.
Wszystko wydarzyło się tak szybko a ty nie
miałaś zielonego pojęcia co się właściwie dzieje. Bałaś się co planowała twoja
siostra. Spojrzałaś z zdezorientowaniem na kierowcę.
- Kocham cię siostrzyczko! – usłyszałaś
jeszcze krzyk Nene gdy samochód ruszył – Zgódź się! – ostatniej części nie
zrozumiałaś jednak już niedługo miałaś się przekonać o co chodziło.
*
Siedziałeś na plaży w Macon pozwalając bosym
stopom zanurzać się w przyjemnym, zimnym piasku. To miejsce było dla ciebie
niezwykle ważne. Na tej plaży w twoim dzieciństwie działo się najwięcej
przełomowych momentów i wiązały się z tym miejscem najlepsze wspomnienia. To
tutaj przyszedłeś w wieku 14 lat gdy musiałeś podjąć najtrudniejszą decyzję w
życiu. Wtedy hiszpański klub zaoferował ci grę i szkolenie u siebie a ty
musiałeś rzucić wszystko i wyjechać do obcego kraju. Pamiętasz jak dziś gdy
siedziałeś tutaj ze łzami w oczach prosząc wszystkie możliwe moce tego świata
aby pomogły ci zdecydować. Nie chciałeś opuszczać Macon, nie chciałeś wyjeżdżać
z Francji i za nic w świecie nie chciałeś zostawić Fran. Byliście wtedy
dziećmi, do szaleństwa zakochanymi w sobie dziećmi jednak już wtedy wiedziałeś,
że to miłość na całe życie. Po kilku godzinach wpatrywania się w uderzające o
brzeg fale zadecydowałeś, że to twoja szansa, że możesz zrobić prawdziwą
karierę i musisz wyjechać. Wierzyłeś wtedy, że kiedyś tu wrócisz. Wmawiałeś
sobie, że staniesz kiedyś na tym piasku po latach jako zawodowy piłkarz znany
na całym świecie i będziesz trzymał za rękę miłość swojego życia, swoją Fran. Wtedy
będziesz mógł powiedzieć, że dokonałeś dobrego wyboru. Los chciał jednak
inaczej. Twój wyjazd zupełnie was rozdzielił, przez trzy lata staraliście się
żyć na odległość jednak byliście za młodzi na taki związek. Ostatni raz byłeś w
Macon w wieku 17 lat gdy rozstaliście się z Fran. Tamten dzień był najgorszym z
możliwych i wywoływał w tobie falę smutku dlatego nie pojawiłeś się więcej w rodzinnej
miejscowości. Tęskniłeś za tą plaża, za uliczkami które tak dobrze znałeś, za
wszystkim, mimo to nie odważyłeś się wrócić. Nie wiesz nawet czego się bałeś,
czemu omijałeś Macon jak tylko mogłeś, może bałeś się spotkać tutaj Fran. Dzisiaj
jednak to zrobiłeś. Pozwoliłeś wrócić wszystkim wspomnieniom. Przyjechałeś za
miłością swojego życia, bo tam gdzie było serce Francine tam było też twoje. Ona
kochała Macon najbardziej na świecie, więc i ty w końcu musiałeś pokonać
tkwiący w tobie lęk i tutaj wrócić. Siedziałeś, więc teraz na plaży obserwując
powoli wschodzące słońce. Nastawał nowy dzień, wszystko budziło się do życia. Dzisiejszy
dzień miał by przełomowy. Zdecydowałeś się na coś wielkiego. Zrozumiałeś swój
błąd i chciałeś walczyć o miłość swojego życia. Ona była wszystkim co miałeś i
nie mogłeś pozwolić by odeszła przez twoją głupotę. Czas udowodnić swoje
uczucia.
*
Taksówkarz bez słowa wysadził cię na plaży. Ze
stresu serce waliło ci jak oszalałe. Nie przepadałaś za niespodziankami, szczególnie
gdy siostra podczas swojego wesela pakuje cię i każe gdzieś wywieźć. Nene słynęła
z szalonych pomysłów, więc mogłaś spodziewać się naprawdę wszystkiego. Niepewnie
ruszyłaś w dół plaży. Zdjęłaś niewygodne eleganckie buty które musiałaś ubrać
na uroczystość i zanurzyłaś stopy w piasku. Dawno tutaj nie byłaś. Na sam widok
tego miejsca zrobiło ci się ciepło na sercu. Pozwoliłaś by wiatr rozwiewał ci
włosy i wpatrywałaś się w cudowny wschód słońca przed tobą. Niespodziewanie
zauważyłaś, że ktoś siedzi na piasku dosłownie kilka metrów od ciebie. Mężczyzna
podniósł się i ruszył w twoim kierunku a ty dopiero wtedy zdałaś sobie sprawę
kto to. Zaczęłaś nerwowo oddychać nie wiedząc jak to w ogóle możliwe. Przed
tobą jakby nigdy nic stanął Anti. Miał rozwalone od morskiego wiatru włosy,
zaspane i czerwone oczy nie wiedziałaś czy od płaczu czy może od zmęczenia. Zapewne
wyglądał tak bo ostatnie kilka godzin spędził wciśnięty w niewygodny samolotowy
fotel lecąc tutaj. Staliście przez chwile w ciszy a ty miałaś w głowie milion
pytań. Co tu robi, dlaczego przyleciał, gdzie Erika i co z jej rozprawą. Nie
zadałaś jednak żadnego bo on po prostu nagle odsunął się na bok ukazując ułożony
za jego plecami napis z kamyczków na piasku „Wyjdziesz za mnie?” Zaczekał aż zdążysz
przeczytać a potem widząc twoje wielkie, zaskoczone oczy po prostu przyciągnął
cię do ciebie i zamknął wasze usta w pocałunku. Najbardziej namiętnym, czułym i
najcudowniejszym pocałunku w twoim życiu. Potem odsunął się do ciebie, ale
tylko na milimetr, oparł swoje czoło o twoje i wyszeptał:
- Przepraszam, zawaliłem wiem. Ty jesteś
całym moim światem, ty i nasz synek. Kocham cię, więc proszę wyjdź za mnie.
W tym momencie dociera do ciebie sens słów
siostry. „Zgódź się” wiedziała o wszystkim, pomogła Antiemu w ukartowaniu tego
wszystkiego. Byłaś jej niezmiernie wdzięczna, tym jednym czynem wymazała
wszystkie swoje winy.
- Wybaczysz mi? Proszę Fran powiedz, że mi
wybaczysz. Byłem głupi, cholernie głupi. Erika mnie omotała a ty od początku
miałaś racje. Naprawię wszystko. Dzwoniłem już nawet do agenta, żeby przesłał
oferty klubów, nie musimy mieszkać w Madrycie. Wiem, że nie czujesz się tam
dobrze, zmienię klub na taki jaki wybierzesz. Założymy rodzinę gdzie postanowisz.
Tylko proszę kochanie wybacz mi i zgódź się. Wyjdziesz za mnie? – po tych
słowach wyjał z kieszeni czerwone pudełeczko z pierścionkiem i ukląkł przed
tobą z błagalnym spojrzeniem. Stałaś przez chwile w osłupieniu jednak potem uśmiechnęłaś
się szeroko i zarzuciłaś Antiemu ręce na szyje i pocałowałaś go. To był
najpiękniejszy dzień w twoim życiu.
- To znaczy tak? – zapytał niepewnie piłkarz
gdy oderwaliście się od siebie.
- Tak – odpowiedziałaś z uśmiechem kiwając głową.
Nie dowierzałaś w to co się działo.
***
Nie było tego w rozdziale, ale jak można się domyśleć Anto odpowiednio rozprawił się z Erika.
Dzisiaj zaplanowałam rozdziały do końca, teraz tylko muszę je do końca napisać a z tym przez obowiązki szkolne bywa ciężko. Powolutku jednak zbliżamy się do zakończenia.
Ktoś pytał pod poprzednim rozdziałem co z drugim opowiadaniem czyli niepewnością uczuć. Aktualnie mam dylemat czy po zakończeniu francuskiego snu powrócić właśnie do niepewności czy ruszyć z zupełnie nową historią którą od niedawna mam w głowie. Jak zapadnie decyzja poinformuje was kochane.
Do następnego.