„Tragedie zdarzają się wszędzie. Możemy
doszukiwać się przyczyn, winić innych, wyobrażać sobie jak odmienne byłoby bez
nich nasze życie. Ale wszystko to nie ma znaczenia, zdarzyły się i koniec. Musimy
zapomnieć o strachu, jaki wywołały i rozpocząć odbudowę.”
7 lat
później…
Sam
byłeś pod wrażeniem tego jak bardzo wszystko się zmieniło. Gdy porównywałeś
dawne plany z obecną teraźniejszością wszystko było inaczej niż miało być. Człowiek
może planować całą swoją przyszłość, wyznaczyć cele i momenty w życiu, które
będą wyglądać w określony sposób jednak i tak prędzej czy później los
zweryfikuje te plany. Ty niczego już nie planowałeś. Nie rozmyślałeś jak to
będzie. Przyjmowałeś to wszystko co dawało ci życie i nie protestowałeś, nie
narzekałeś. Dobrze wiedziałeś, że nie ma po co. Człowiek ma naprawdę niewielki
wpływ na to co się stanie. Byłeś wdzięczny za to co masz.
Kiedyś
obiecywałeś sobie, że nigdy więcej się tu nie pojawisz. Krzyczałeś jakoby było
to przeklęte miasto, źródło całego twojego cierpienia. Z biegiem lat pojąłeś,
że to jest właśnie twoja spokojna przystań. To jedyne miejsce na ziemi w którym
czułeś się tak dobrze i jedyne, które na każdym kroku wręcz zionęło duszą Fran.
Przeklęte Macon które obwiniałeś za całe wyrządzone ci w życiu zło. Za
wyprowadzkę w dzieciństwie, za śmierć ukochanej, za wszystko. Teraz te same
Macon stało się twoim domem. Nie lubiłeś go opuszczać, zostawiać znajomych
twarzy. Długo zajęło ci podjęcie decyzji, że to właśnie tutaj w ukochanym
mieście żony, w miejscu które było dla niej niemalże wszystkim chcesz wychować
waszego synka. Harry był wniebowzięty, praktycznie od razu pokochał nadmorską
miejscowość. Osiadłeś w Macon na stałe po trzech latach od śmierci Fran. Zdecydowałeś
się wtedy zakończyć karierę piłkarska i skupić przede wszystkim na rodzinie. To
była jedna z najlepszych decyzji w twoim życiu.
Postawiłeś bose stopy na piasku. Uwielbiałeś te uczucie gdy małe
ziarenka wkradały ci się między palce. Słońce powoli chowało się już za
horyzont. Z plaży schodziły właśnie ostatnie osoby. Ty jak zwykle na przekór
wszystkiego dopiero się na niej pojawiłeś. Zbliżyłeś się do brzegu pozwalając
by morska fala podmyła ci nogi. Odsunąłeś się jednak szybko czując paraliżująco
zimno wody.
- Harry nie mocz się, woda jest lodowata! –
krzyknąłeś w stronę syna widząc, że z wielkim uśmiechem podwija na brzegu
spodnie. Zbliżyłeś się do niego i pokręciłeś przecząco głową – Zdecydowanie za
zimna.
- No tato, proszę – usłyszałeś w odpowiedzi
i zostałeś obdarzony błagalnym spojrzeniem cudownych, głęboko, brązowych tęczówek
syna. Dokładnie takich samych jakie widywałeś pod trzepoczącymi rzęsami Fran. Harry
był jej kopią, idealną w każdym calu kopią. Miał jej oczy, włosy, rysy twarzy,
wszystko.
- Nie patrz tak na mnie – roześmiałeś się –
wiesz ciotka na pewno by ci pozwoliła, ale ze mną nie ma tak łatwo. Jedno
spojrzenie nie wystarczy bym zmienił zdanie – oznajmiłeś i przeczesałeś mu jego
brązowe włosy przez co od razu zaczął je poprawiać.
- Właśnie, mogłem przyjść z ciocią Nene ona
zawsze mi pozwala – pohamowałeś śmiech słysząc naburmuszony ton głosu syna.
- Już nie fochaj mi się tutaj – machnąłeś ręką
– niech stracę, idź! Dosłownie na moment i wracasz!
- Dzięki tato – usłyszałeś w odpowiedzi i już
po chwili podziwiałeś rozentuzjazmowany bieg Harrego do brzegu.
Usiadłeś
wygodnie na piasku aby obserwować młodego. Patrzyłeś na uderzające o brzeg fale
i momentalnie przypomniał ci się dzień w którym to siedziałeś w tym miejscu
czekając na Fran aby się jej oświadczyć. Przypomniałeś sobie jej uśmiech, jej
symboliczne „tak” i musiałeś mocniej zacisnąć powieki aby się nie rozpłakać. Ta
plaża była wasza, tamtego dnia wschód słońca obserwował waszą miłość, dzisiaj
zachód obserwował Harrego czyli coś co z tej miłości powstało. Uśmiechnąłeś się pod nosem. Twoja miłość z Fran była jak sen. Cudowny, francuski sen.
Niespodziewanie poczułeś, że ktoś siada obok
ciebie. Spojrzałeś w bok i dostrzegłeś Nene.
- Jak zajdzie słońce zrobi się chłodniej,
więc przyniosłam koce – oznajmiła przysiadając się do ciebie i otulając was
jednym z kocy.
- Mogłaś przynieść też ręcznik bo Harry
oczywiście wszedł do wody – rzuciłeś z uśmiechem.
- Ręcznik też mam.. i kanapki – spojrzałeś na Nene zdziwiony.
Była niezastąpiona, naprawdę gdyby nie ona nawet nie wiedziałeś co by było. Dziękowałeś
losowi, że ci ją zesłał. Byłeś niesamowicie wdzięczny, że mieliście siebie. Od
czasu tamtej rozmowy na cmentarzu bardzo się do siebie zbliżyliście. Oboje
pomogliście sobie wyjść z rozpaczy po stracie bliskich. Rozumieliście się jak
nikt inny.
- Jesteś najlepsza – odpowiedziałeś na co
ona wtuliła się w twoje ramie. Oboje obserwowaliście Harrego, który na brzegu próbował
przeskakiwać zbliżające się fale. Na plaży byliście już sami. Poczułeś się w
tamtym momencie najzwyczajniej w świecie szczęśliwy i nie chciałeś by ta
przyjemna chwila się skończyła. Życie mocno dało ci w kość i gdy teraz
nareszcie było dobrze, marzyłeś tylko o tym by nic się nie popsuło. Czułeś
spokój na duszy. Gdybyś tylko wiedział, że na plaży nie byliście całkowicie
sami. Był ktoś jeszcze, ktoś kogo nie widzieliście, ale ten ktoś doskonale widział
was. Na wydmach z boku siedziała kobieta, która obserwowała was za każdym razem
gdy przychodziliście na plaże. Siedziała i uśmiechała się, czuwała nad wami,
chociaż nie mieliście o tym pojęcia.
THE END
***
Anto nigdy nie ożenił się po raz drugi. Dotrzymał obietnicy z przed ołtarza i aż do śmierci pozostał mężem jednej kobiety. Harry często pytał o mamę aż pewnego dnia tata opowiedział mu całą historię. Po zakończeniu kariery sportowca Griezmann został trenerem młodzików w miejscowym klubie w Macon, trenował między innymi własnego syna.
Nadszedł koniec. Mam nadzieję, że podoba wam się zakończenie. Publikuje epilog właśnie dzisiaj ponieważ 12 grudnia mija równo 5 miesięcy odkąd pojawił się pierwszy rozdział. Tworzyłam te historie a wy byliście tutaj ze mną przez cały ten czas. Jest to pierwsze opowiadanie w moim wykonaniu które napisałam w całości, dobrnełam do końca i nawet w miarę regularnie publikowałam. Nie będę ukrywać zżyłam się z Fran i Antim. Stali się dla
mnie niezwykle ważni i kochałam o nich pisać. Ciężko mi uwierzyć, że z jednego
pomysłu jaki narodził się podczas oglądania finału Euro 2016 w lipcu mogła
powstać cała ta historia. Z początku oczywiście miało być inaczej, Fran miała
zdradzać Gabriela i tkwić długo w toksycznym związku z facetem , którego nie
kochała. Nene miała być siostrą psiapsiółą głównej bohaterki i doradzać jej we
wszystkim a potem zakochać się w jednym z piłkarzy. Simon z początku nawet miał
nie istnieć, pomysł na niego powstał już w trakcie pisania, a na koniec stał
się bohaterem o którym najbardziej lubiłam pisać.
Jestem ogromnie wdzięczna każdej osobie,
która zostawiła tutaj po sobie ślad. Dziękuje za wszystkie odwiedziny,
komentarze i ciepłe słowa. W szczególności chciałabym podziękować Mrs. Minnie
Mouse, Karo_Nowaq , wingspiker, dominka b, #teamGrizi, Lila Olimpia, Inertia,
Kyane, Marta Kotecka, że wytrwały do końca. Dziękuje wam dziewczyny za
wszystkie wasze komentarze, naprawdę nieźle mnie motywowały. Gdyby nie wy może
nie ukończyłabym tego opowiadania. Jestem również wdzięczna wszystkim innym za
to, że byli. Liczę, że pod tym rozdziałem każdy kto czytał i był, nie ważne czy
od początku, od połowy czy nawet od niedawna da o sobie znać. Jestem naprawdę
ciekawa ile osób czytało. Podczas trwania tej historii poznałam masę
wspaniałych ludzi, dziewczyn, które piszą niesamowicie i mam nadzieję, że żadna
z nich nie przestanie publikować.
Tworzyłam dla was. Dla moich czytelników. Jeśli
są tutaj osoby, które nadal chciałyby pozostać ze mną to zapraszam na mój nowy
projekt: ostatnie lato
Kilka osób pytało co będzie z niepewnością
uczuć postanowiłam połączyć to i mój drugi pomysł z czego stworzyło się właśnie
to coś. Będę przeszczęśliwa jeśli dołączycie i zostaniecie tam ze mną. Francuski
sen zamykam ostatecznie, kończę moją przygodę z tą historią. Anti i Harry
machają wam na pożegnanie i odchodzą. Teraz dadzą sobie już radę beze mnie.