sobota, 12 listopada 2016

20. Cisza przed burzą


"Żeby wychować dziecko, potrzebna jest cała wioska.”


Od czasu porodu dni mijały ci niezwykle szybko. Każdy wieczór i poranek wyglądał tak samo przez co do twojego życia wkradła się lekka rutyna. Wszystko podporządkowałaś pod małego Harrego. Twój synek urodził się w Macon, więc postanowiliście razem z Antim, że na razie zostaniesz w rodzinnym mieście i będziesz mieszkać z małym w swoim dawnym pokoju w domu rodziców. Nie chciałaś zmuszać noworodka do jakichkolwiek długich podróży. Zresztą do końca sezonu piłkarskiego zostało niewiele czasu a wtedy Anto będzie mógł zmienić klub i cała wasza rodzina mogłaby zamieszkać razem w Francji. Tak, więc zgodziliście się przeboleć te 3 tygodnie w których twój ukochany miał przylatywać do ciebie w każdej wolnej chwili. Rodzina była ważna jednak równie ważna była jego kariera i nie mogłaś pozwolić by nie dawał z siebie stu procent jako piłkarz i nie pomagał wygrać swojemu klubowi. Partnerki piłkarzy musiały być gotowe na poświęcania. W ciągu dnia dawał sobie rade, obowiązków było sporo jednak twoja mama i tata starali ci się pomagać jak tylko mogli. Często wpadała też Nene jednak nie ukrywała, że nie jest stworzona do dzieci i nie radziła sobie z małym Harrym najlepiej. Najgorsze były noce. Wtedy musiałaś dać sobie radę sama. Po kilku nockach wręcz bałaś się zmrużyć oczy aby twój synek znowu nie wybuchnął płaczem. W takich momentach brakowało ci Antiego.
- Nie płacz, proszę – z twoich ust po raz kolejny tej nocy wydobył się błagalny ton gdy Harry zalał się łzami – mamusia cię mocno kocha i bardzo chciałaby pójść spać, proszę.
Macierzyństwo nie było taka sielanką jak z początku myślałaś. Tej nocy zmieniłaś już pieluchę, nakarmiłaś i wycałowałaś małego. Nie miałaś pojęcia co mogłabyś jeszcze zrobić.
- Może tęsknisz za tata co? – spytałaś szeptem siadając z synkiem na łóżku – ja też tęsknie, ale niedługo już przylatuje.
Po kolejnych pięciu minutach płaczu i wrzasków powoli sama nabierałaś ochoty aby po prostu się rozryczeć.



Niespodziewanie usłyszałaś pukanie do drzwi pokoju. Nie miałaś pojęcia kto może nie spać w środku nocy chyba, że wrzaski Harrego obudziły już wszystkich domowników. Podniosłaś głowę i zauważyłaś jak Simon wślizguje się do twojego pokoju. Nie widzieliście się od czasu jego wizyty z Nene w szpitalu, więc jesteś w kompletnym szoku. Jego wizyta w środku nocy napawała cię lekkim niepokojem o co może chodzić. Nie przebywałaś z nim sam na sam od jego wesela czyli jeszcze większy kawał czasu.
- Przybywam na ratunek – oznajmił jakby nigdy nic siadając obok ciebie na łóżku – twoja mama po mnie zadzwoniła.
Twoje oczy powiększyły się ze zdziwienia.
- Moja mama obudziła cię w środku nocy i kazała do mnie przyjść bo nie radze sobie z dzieckiem? – dopytujesz będąc w kompletnym szoku.
- No nie do końca. Zadzwoniła po twoja siostrę, ale Nene powiedziała, że jej obecność chyba tylko pogorszyłaby sprawę bo Harry za nią nie przepada, więc wysłała mnie – odpowiedział z dumą i uśmiechnął się w twoim kierunku.
Ten charakterystyczny uśmiech Simona od razu poprawił ci humor. Cieszyłaś się, że przyszedł. Przypomniało ci się też jak kiedyś gdy byliście dziećmi przybył ci już tak na ratunek. Wtedy też siedzieliście na tym łóżku a ty na nogach zamiast małego Harrego miałaś płaczącą lalkę której nie potrafiłaś wyłączyć i zawołałaś na pomoc przyjaciela aby twoja mama się nie wkurzyła.
- Dobrze, że znowu się uśmiechasz – powiedziałaś dostrzegając chyba poprawę w jego zachowaniu. Nie był już tak przybity jak ostatnimi czasy.
- Przy tobie zawsze – rzucił a potem sięgnął po jakaś zabawkę z łóżeczka małego i zaczął potrząsnąć nią przed buzią Harrego – trzeba go rozweselić.
Zabawa jednak nie przyniosła skutków a maluch nadal głośno płakał.
- Uspokaja się tylko przy Antim – westchnęłaś – to syneczek tatusia.
Dostrzegłaś jak po wypowiedzeniu tych słów mina Simona spochmurniała jednak udałaś, że tego nie dostrzegasz.
- To może zadzwoń do niego, może jego głos pomoże – przyjaciel podał ci komórkę z wyraźnie niezadowoloną miną.
Przez chwile zastanowiłaś się czy dzwonienie do ukochanego w środku nocy nie sprawi, że będzie niewyspany przed treningiem jednak uznałaś to za sytuacje kryzysowa. Wystukałaś numer i nacisnęłaś zasiloną słuchawkę. Po paru sygnałach usłyszałaś zaspany głos piłkarza:
- Fran co się dzieje?  
- Porozmawiaj z synem bo ja staje na głowie aby przestał płakać jednak to nic nie daje – wyżaliłaś się.
Przystawiłaś słuchawkę bliżej malucha i już po chwili zauważyłaś jak z każdym kolejnym słowem Antiego Harry się uspokaja. Musiałaś przyznać, że na początku nie wierzyłaś, że ten telefon coś da. Popatrzyłaś zdziwiona na Simona, jednak zadziałało. Twój synek przestał płakać.
- Dziękuje kochanie, kocham cię jesteś wielki, a teraz śpij dobrze bo jutro rano masz trening – powiedziałaś do słuchawki i rozłączyłaś się.
- Kto by pomyślał maluszku, że głos taty wystarczy ci do szczęścia – Simon skierował swoje słowa do Harrego który teraz leżał grzecznie na twoich nogach i obserwował was oboje.
- Mama się postara, żebyś tak reagował na jej głos – rzuciłaś żartobliwie dając synkowi całusa.

*

Następnego dnia rano twoja mama zabrała małego na spacer dzięki czemu mogłaś odespać ciężką noc. W sekundę po tym jak przyłożyłaś głowę do poduszki już zasnęłaś. Dosłownie padałaś z nóg i sen był ci bardzo potrzebny.
Czułaś jak spadasz. Leciałaś w dół z nieopisana siła, która jakby wciągała cię do czarnej otchłani. Krzyczałaś, wołałaś na cały głos by ktoś ci pomógł jednak nikogo nie było. Byłaś tylko ty lecąca w dół. Z ogarniającej cię z każdej strony ciemności powoli zaczęły dochodzić do ciebie głosy. Nic nie widziałaś jednak słyszałaś. Dobrze znałaś te głosy. Jeden należał do Antiego, który w kółko powtarzał tylko „i ślubuję ci… i ślubuje ci…” a drugi do Simona „przepraszam….przepraszam”. Wołałaś ich, krzyczałaś ich imiona jednak głosy nadal się powtarzały a ty nie mogłaś dostrzec ich sylwetek. Bałaś się tego, czułaś strach i niepokój sama nie wiedząc dlaczego. Niespodziewanie spadanie ustało.”
Podniosłaś się gwałtownie na łóżku. Poczułaś jak przechodzą cię ciarki. Dawno nie miałaś tak realistycznego snu. Rozejrzałaś się po pokoju jakby na potwierdzenie, że wszystko jest dobrze i już nie śnisz. Nie miałaś pojęcia co mógłby oznaczać taki sen. Nie chciałaś się jednak nad tym zastanawiać. Po całym domu rozszedł się dźwięk dzwonka do drzwi. W ostatnim czasie miałaś sporo niezapowiedzianych gości. Z dołu usłyszałaś jak twój tata otwiera wasze, ciężkie drzwi.
- To ktoś do ciebie córuś – krzyknął.
Niechętnie wygramoliłaś się z łóżka i zeszłaś na dół. Nie myślałaś nawet nad tym jak źle możesz wyglądać. Odkąd zostałaś mama nie miałaś czasu jakoś przesadnie dbać o siebie. Nogi omal nie odmówiły ci posłuszeństwa gdy w progu drzwi zauważyłaś twojego eks męża Gabriela z gigantycznym prezentem i balonem z napisem „to chłopiec”, które przynosi się do szpitala świeżo po porodzie.
- Ostatnio same niespodzianki – westchnęłaś na powitanie.
- Wiem, że nie zapowiedziałem swojej wizyty – oznajmił szybko z zakłopotaniem Gabriel.
Pokiwałaś głową na znak, że powinien to zrobić zanim tak po prostu zjawił się pod drzwiami domu twoich rodziców. Musiałaś jednak przyznać, że wyglądał naprawdę dobrze. Miał na sobie jak zawsze garnitur jednak teraz na odległość było widać, że o wiele droższy. Posada w tamtym hotelu w Marsylii musiała przynieść mu niezłe zarobki i premie. Na reku miał równie drogi zegarek i na kilometr dało się wyczuć najdroższe męskie perfumy. Wyglądał niczym bohater powieści „50 twarzy Greya” co akurat cię rozbawiło. Nie mogłaś uwierzyć, że kiedyś byłaś z kimś takim, w ogóle nie twój typ.
- Co cię sprowadza? – zaczęłaś widząc, że stoi w progu jak zaczarowany lustrując się wzrokiem.
- Ekhhm – odchrząknął – przyjechałem zakopać raz na zawsze topór wojenny i pogratulować narodzin pierwszego dziecka - mówiąc to wręczył ci prezent i balony.
- Skąd wiesz? – zrobiłaś się czujna.
- Z gazet, Internetu i telewizji – wzruszył ramionami – Nie mów, że nie wiesz iż cała Francja mówi o tym, że Antoine Griezmann doczekał się potomka.
Zamyśliłaś się, no tak mogłaś na to wpaść.
- Dziękuję – popatrzyłaś na prezenty – nie musiałeś nic kupować.
- Musiałem – oznajmił poważnie – zrobiłem dawno temu duży błąd i jeszcze podczas Euro nagadałem Griezmannowi, że to nie jego dziecko a tego całego Simona. Podświadomie domyśliłem się prawdy jednak chciałem skomplikować ci życie. Teraz wiem, że to była głupota, więc przepraszam.
No tego to się w ogóle nie spodziewałaś. Stałaś w osłupieniu gapiąc się na byłego męża.
- Od pierwszej chwili wtedy tam w hotelu…. – zaczął niepewnie Gabriel – od pierwszej chwili dało się wyczuć, że łączy was coś prawdziwego, myślę, że naprawdę jesteście z Antim dla siebie stworzeni. Nigdy nie widziałem takiej miłości dlatego przepraszam, że próbowałem to zepsuć, poróżnić was. Trochę późno zrozumiałem swój błąd i jeszcze dłużej zbierałem się aby tu przyjechać i przyznać się do niego jednak wreszcie jestem.
Uśmiechnęłaś się. Nie byłaś na niego zła, w twoim życiu wreszcie wszystko było tak jak powinno być. Nie uważasz, że marnowałaś przy Gabrielu czas. To on wyrwał cię z Macon, to on zabrał do Paryża, pokazał stolice i żył z tobą przez pewien czas. Cieszyłaś się, że mimo tego wszystkiego co się potem działo nie jesteście wrogami.
- Wejdź – powiedziałaś do niego ciepło odsuwając się i zapraszając do środka.
Następne dwie godziny spędziliście w salonie przy herbacie. Rozmawiając jak dawni znajomi, którzy spotkali się po latach. Dowiedziałaś się wtedy, że on też próbuje ułożyć sobie życie. Ma nową dziewczynę i również starają się o dziecko. Gawędziliście tak długo aż twoja mama wróciła ze spaceru z Harrym. Zapoznałaś Gabriela ze swoim synkiem, pokazałaś mu swoje największe szczęście. Śmiałaś się gdy zrozumiałaś ironie, twój maluch powstał w pewnym sensie też dzięki Gabrielowi. To twój były mąż pchnął cię w ramiona Antiego tamtej nocy. To za sprawą tego co wtedy zobaczyłaś w waszej sypialni popędziłaś do Griezmanna. Los pisze naprawdę dziwne scenariusze. Dzięki temu wszystkiemu ty teraz miałaś Antiego i Harrego, najlepsze co mogło ci się w życiu przytrafić.

*

Trzy tygodnie minęły w mgnieniu oka. Właśnie zakończył się sezon i mogłeś szykować się na odpoczynek. Pakowałeś ostatnie rzeczy i leciałeś do Macon. Do swojej narzeczonej i ukochanego synka. Miałeś dla nich same dobre wieści. Po męczącym locie który prawie w całości przespałeś wciśnięty w niewygodny samolotowy fotel wreszcie znalazłeś się na miejscu. W mieście w którym po tak długim czasie czułeś się znowu jak w domu. Otworzyłeś drzwi i wpychając przez próg swoje wielkie walizki rozglądałeś się szukając wzrokiem ukochanej. Postawiłeś torby w przedpokoju i powoli zajrzałeś do salonu. Na widok tego co tam zobaczyłeś zmiękło ci serce. Fran zasnęła w wielkim fotelu trzymając na rękach małego Harrego. Synek nie spał i energicznie wymachiwał rączkami uśmiechając się co chwile. Twoja narzeczona musiała być jednak mocno padnięta, oparła głowę w zagłębieniu fotela i wyglądała naprawdę uroczo tak drzemiąc. Stałeś tak dłuższą chwile wpatrując się w dwie najważniejsze dla ciebie osoby na świecie.
- Miała ciężki dzień – usłyszałeś nagle szept przy uchu. Odwróciłeś się i dostrzegłeś mamę Fran również wpatrująca się w ten obrazek – dobrze, że już jesteś – dodała i oddaliła się do kuchni.
Oddałbyś wiele by ta chwila trwała w nieskończoność. Starałeś się zapamiętać ten widok jak najlepiej by móc go potem wspominać. Zbliżyłeś się do fotela i powolutku by nie obudzić Fran wyjąłeś malucha z jej objęcia. Na twój widok synek wesoło się zaśmiał.
- Tatuś już jest i teraz na pewno was nie zostawi – wyszeptałeś dając maluchowi całusa.
Po jakiś trzydziestu minutach kiedy Fran się obudziła wszyscy przenieśliście się na górę do pokoju. Szatynka położyła się na łóżku obok Harrego i wpatrywała w ciebie wyczekująco.
- Podobno masz dobre wieści – zaczęła.
- Jak ja cię kocham – odpowiedziałeś posyłając jej szeroki uśmiech – i tak mocno tęskniłem.
- Ja też – pociągnęła cię byś również położył się obok was na łóżku i pocałowała cię.
Już wiedziałeś, że gdy tylko Harry pójdzie dzisiaj w nocy spać to ostro zaszalejecie w tym łóżku. Dasz upust całej swej tęsknocie.
- Wracając do tych dobrych wieści – musiałeś skupić swoje myśli z powrotem na rozmowie aby nie zapędzić się w łóżkowych fantazjach – to mam sporo propozycji klubowych. Wybieraj gdzie chciałabyś zamieszkać. Londyn, Paryż, Rzym, wszędzie proszą mnie o transfer.
- To wspaniale – ucieszyła się i dostrzegłeś na jej zmęczonej, niewyspanej twarzy wielki uśmiech – mówiłam ci, że jesteś najlepszy. Teraz nie będziemy już mieszkać u moich rodziców – zaszczebiotała wesoło muskając malutkie palce Harrego aby zwrócić jego uwage.
- Mam jeszcze drugą dobrą informacje – patrzysz jak przenosi swój zaciekawiony wzrok z malucha na ciebie – ustaliłem datę naszego ślubu, 8 czerwca.
- Co? – rozbawia cię jej zdziwienie – przecież to zaraz.
- Właśnie, dodatkowo to wyjątkowa data. Dokładnie wtedy rok temu ponownie spotkaliśmy się w hotelu w Paryżu tuż przed Euro.
- Pamiętałeś – wyszeptała cicho a w jej oczach dostrzegłeś prawdziwe uznanie.
Niebawem miał minąć rok odkąd wasze drogi ponownie się spotkały. Chciałeś aby Fran właśnie w tym dniu została twoją żona. 




***

Następny rozdział będzie najważniejszym w całym opowiadaniu, więc szykujcie się. Sen Franki ma spore znaczenie.

Koniec coraz bliżej, więc jak widać większość spraw się wyjaśnia. 

Dziwnie mi tak będzie bez tej historii. Mam nadzieje, że wytrwacie tu ze mną do końca.

Buziaki i do następnego. 

7 komentarzy:

  1. Sam tytuł rozdziału mówi wiele i przeraża. Urocza jest ta przyjaźń Simona i Fran. Wizyta Gabriela spowodowała, że miałam ciarki na ciele. Czekam na więcej. Mam jakieś dziwne przeczucie, że do ślubu nie dojdzie, ale nie wiem dlaczego. Zapraszam do siebie i ściskam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Och, uwielbiam te ziarenka niepewności które zasiewasz - choćby tym snem. Uwielbiam, po prostu uwielbiam to opowiadanie i czekam na kolejny rozdział. Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest kolejny rozdział :D Jak zawsze super się czytało :) Trochę się obawiam tego snu bo po tym co przeszli to wszystko za pięknie się układa ... ale to tylko takie moje domysły chociaż ten Simon też mnie cały czas niepokoi, wydaje mi się, że on też trochę namiesza ... jestem bardzo ciekawa jak zakończy się ta historia :) z wielką niecierpliwością czekam na finalny rozdział :) Pozdrawiam :D Ps Też będzie mi brakowało tego opowiadania :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Mam nadzieję, że w nastepnym rozdziale nie stanie się coś co mogłoby zniszczyć tą rodzinę, która udało im się stworzyć. Bardzo ciekawi mnie sen Fran i z jednej strony już chciałabym wiedzieć co on oznacza, ale z drugiej wiem że przez to zbliża się koniec tej historii. Uwielbiam to jak piszesz. Na pewno będzie mi brakować tego opowiadania. pozdrawiam 😘😍

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj! :)
    Nawet nie wiesz jak bardzo lubię czytać Twoje rozdziały. Są takie...życiowe, zabawne i realistyczne. Od razu w głowie pojawia się sytuacja, którą opisujesz. Fran jest młodą matką i napewno z początku będzie jej trudno, bo w końcu dzieci to nie zabawki, które można odłożyć na miejsce. Zaskoczyło mnie to, że mama Fran zadzwoniła po jej siostrę zamiast sama pomóc córce lub pokazać jak uspokajać dziecko itd. Wizyta Simona - jestem w szoku! Widać, że Simon kocha Fran..i jest na każde skinienie tzn. może źle się wyraziłam, bo w końcu to jego żona wysłała go do Fran, ale on lubi ratować Fran z kłopotów. Ponadto doobry pomysł z telefonem do Antiego. Henry od razu sppoojny :)
    Chętnie poznałabym Gabriela, bo wbrew pozorom nie jest złym człowiekiem..pogubił się, lecz widac, że poszedł po rozum do głowy i mam nadzieję, że coś z tego wszystkiego wyniesie.
    Będzie ślub! Będzie ślub! Będzie ślub! Jak ja się cieszę! Nie mogę się doczekać...razem z nimi :))
    PS pojawił się rozdział 1 opowiadania 'Wciąż od nowa zaczynam żyć z nim'.
    Pozdrawiam,
    http://umowa-slubna.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. JEJU, ŚLUB SIĘ ZBLIŻA, AAAAA 😍😍
    wow, Gabriel, Simon... wszyscy, którzy w życiu Fran coś znaczyli.
    szkoda, że zbliża się końcówka... eh
    czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ta scena z telefonem była PRZEUROCZA!
    Fakt, rozdział z pozoru sielankowy, słodki i taki ugodowy, bo Fran pogodziła się i z Simonem i z Gabrielem. No ale nawet sam tytuł wskazuję, że szykuje nam się tutaj jakiś konkretny plot twist.
    Czyżby Fran znowu miała staną przed wyborem między Anto i Simonem?
    Wcale nie cieszy mnie ta podpowiedź, że jej sen ma sporo znaczenie, bo raczej nie jest to sen o jednorożcach i tęczy.
    "I ślubuję" - mam wrażenie, że stanie sie coś złego podczas ślubu, a te "przepraszam" Simona kojarzy mi się z tym, że on może zrobić coś bardzo głupiego, może kogoś skrzywdzi, ale tak fizycznie?
    Dobra, koniec moich teorii spiskowych, czekam na kolejny, pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy